Zmrok zapadł już całkowicie, było chłodno
i zaczął kropić deszcz. Uczniowie zatłoczyli cały peron w Hogsmeade, a ciągle
nowi wysiadali z pociągu. Alyssa razem ze Ślizgonami ze swojego roku przedzierała
się właśnie przez tłum pierwszoroczniaków. Poprawiła spadającą jej z ramion,
czarną pelerynę. Wsunęła na głowę kaptur z zielonym podszyciem, by uchronić się, przed coraz większymi kroplami deszczu, a srebrną klamrę w kształcie węża
zapięła tuż pod szyją. Szli chwilę błotnistą ścieżką, by w końcu stanąć przed
powozami, które miały ich zawieść do szkoły. Większość była już zapełniona, do
jednego z pustych wsiadał własnie jakiś rudy Puchon. Czarnoskóry Zabini złapał
go za szatę na plecach i pociągnął brutalnie, tak że ten wylądował w kałuży.
- Serdecznie zapraszam - szarmanckim gestem wskazał wejście,
idącej za nim Ally.
Dziewczyna zaśmiała się lekko i weszła do
powozu, nie zwracając uwagi na ciche skargi grupki młodszych uczniów. Ciche, bo
przecież żaden wystraszony Puchon nie postawi się grupie Ślizgonów z
najstarszej klasy. Opadła na chybotliwą ławeczkę i odetchnęła głośno zatęchłym,
wilgotnym powietrzem. Po chwili powóz zapełnił się i ruszył na przód, w
powolnym korowodzie prowadzącym do Hogwartu. Alyssa ciągle wystawiała głowę
przez okno, a gdy w końcu dostrzegła kontury olbrzymiego zamku, na jej usta
wypłynął szeroki uśmiech. Kochała szkołę jak mało co i za każdym razem gdy
rozmyślała o niej w czasie wakacji, zalewała ją fala nostalgii. Ale wreszcie
była tutaj ponownie - ostatni raz. Na myśl o zakończeniu roku i pożegnaniu się
z Hogwartem coś ją zakuło w sercu. Szybko odgoniła od siebie tę wizję, bo przecież
to dopiero początek. Ma przed sobą cudowne dziesięć miesięcy, które postanowiła
wykorzystać jak najlepiej.
Jej rozmyślenia przerwało uderzenie w tył
głowy. Nie było zbyt mocne, ale z pewnością różniło się od delikatnie
opadających kropli deszczu, więc powędrowała ręką na włosy. Po chwili
wyciągnęła z nich małą kulkę papieru. Odwróciła się w tył, na tyle, na ile
było to możliwe w małym okienku i spojrzała na powóz jadący za nimi. Przez okno
wychylał się Syriusz Black, ze złośliwym uśmiechem i plastikową osłonką na
mugolski długopis w ręku. Wyjął z ust kolejną kulkę papieru, wsadził ją do rurki
i dmuchnął. Ally machnęła ręką, a pocisk zatrzymał się w powietrzu, wisiał
chwilę bez ruchu, po czym opadł na ziemie w zwolnionym tempie. Syriusz zrobił
bardzo zawiedzioną minę, a Alyssa prychnęła pod nosem i skwitowała sytuację
niecenzuralnym gestem dłoni. Nie czekając na jego reakcję, schowała się z
powrotem we wnętrzu pojazdu.
Rozejrzała się po otaczających ją osobach.
Tod Zabini flirtował aktualnie z Roxanne. Każdy wiedział, że podkochuje się w niej od
dziecka i choć mieli za sobą kilka wspólnych nocy (przeważnie po suto zakrapianych imprezach), to ciągle utrzymywali swoją
znajomość w strefie przyjaźni. Severus dalej zaczytywał się w książce
poświęconej Czarnej Magi i sprawiał wrażenie całkowicie odciętego od świata. Dalej siedzieli Nott, Mulciber, Yaxley i Dołohow. Oni jej zbytnio nie interesowali, byli tylko
bezmózgimi i agresywnymi dupkami. Nie mogła powiedzieć, żeby darzyła ich jakąś
wielką sympatią, czy wyjątkową niechęcią. Po prostu byli, przyzwyczaiła się do
ich ciągłej obecności przez te sześć lat. Regulus Black trzymał się z nimi
pomimo tego, że był dwa lata młodszy. Tak bardzo jak nienawidziła starszego
Black'a, lubiła tego młodszego. Był po prostu uroczy, na swój własny sposób i
miała do niego słabość. Zajęty był rozmową z Rogerem Avery - bliźniaczym bratem
Roxanne. Byli do siebie podobni jak dwie krople wody, pod względem wyglądu jak
i charakteru. Ostatnimi z towarzystwa były dwie brunetki. Jedna o krótkich,
kręconych włosach - Veronic Greengrass, druga o długich i prostych - Pati
Parkinson. Były typowymi Ślizgonkami, potrafiły być okrutniejsze i złośliwsze niż
banda bezmózgów pod dowództwem Averego. Mieszkały w dormitorium razem z Ally i
Roxanne. Lubiła je, choć czasami doprowadzały ją do szału.
Powozy zatrzymały się łagodnie tuż przed
schodami, prowadzącymi do wnętrza zamku. Ally wysiadła pierwsza, rozciągając
mięśnie, obolałe po podróży na kawałku drewna imitującym ławkę. Nie czekając, aż
reszta się wygramoli, ruszyła po kamiennych schodach na górę. Zmarzła i
przemokła, marzyła już tylko o tym, by najeść się porządnie i pójść spać. Nie
zwróciła nawet uwagi na głośne, złośliwe zaczepki dwójki Gryfonów, w
przeciwieństwie do towarzyszy idących za nią. Natychmiast zaczęli się
odszczekiwać i kłótnię zwaśnionych domów przerwał dopiero surowy głos profesor
McGonagall. Alyssa przemknęła obok niej i przystanęła rozglądając się po sali
wejściowej. Wciągnęła głęboko ukochane, hogwarckie powietrze i z niegasnącym
uśmiechem, skierowała się w stronę Wielkiej Sali. Zajęła miejsce przy stole
Slytherinu i rozglądała się po wnętrzu. Zaczarowany sufit miał głęboką, czarną
barwę. Z licznych chmur padał deszcz, który jednak nie spadał im na głowy.
Setki świec unosiły się w powietrzu, a podekscytowani uczniowie głośno
rozmawiali, dzieląc się swoimi wakacyjnymi przeżyciami i witając przyjaciół po
długiej przerwie. W końcu reszta towarzystwa dołączyła do niej, po wysłuchaniu
kazania profesor transmutacji. Chwilę po nich w wejściu ukazała się dwójka
Gryfonów. Przemierzali leniwie Wielką Salę, znakomicie zdając sobie sprawę z
tego, że żeńska część Hogwartu łapczywie wlepia w nich wzrok. Sama Alyssa
niechętnie wiodła spojrzeniem za Syriuszem. Jego ruchy pełne były dostojnej
elegancji i jednocześnie niewymuszonego luzu. Zachowywał się tak, jakby został
stworzony do bycia obserwowanym i uwielbianym. Nonszalancka wytworność, to był
chyba odpowiedni epitet, którym Alyssa by go opisała. Potem dodałaby jeszcze
kilka niecenzuralnych uwag, ale to już inna sprawa. Opadł z gracją na ławkę
przy stole Gryffindoru i podparł brodę na zaciśniętej pięści. Wodził znudzonym wzrokiem po
Sali, a jego mina była odrobinę wyniosła. W końcu jego spojrzenie zatrzymało
się na Ally, która sama od jakiegoś czasu na niego patrzyła. Przeklęła się za to w
duchu i gdyby miała to w zwyczaju, zarumieniłaby się. Syriusz wyszczerzył się
do niej, a ona przewróciła oczami z odpowiednią dozą pogardy. Potem do Sali
wkroczyła McGonagall, prowadząca za sobą tłum pierwszaków i wyrzuciła z głowy
Black'a, skupiając się na Ceremonii Przydziału. Postrzępiona Tiara, siedząca na
taborecie otworzyła usta i zaczęła śpiewać swoją coroczną piosenkę, jednak Alyssa
nie bardzo się na niej skupiała. Obserwowała dzieci czekające na przydział.
Lubiła oglądać te wystraszone maluszki.
Bawiło ją to, bo sama pamiętała, jak to jest być na ich miejscu. Przerażona,
roztrzęsiona, z dziwaczną, starą tiarą opadającą aż na nos. Pamiętała, jak
przebiegło jej pasowanie. Wystąpiła jako pierwsza, ze względu na swoje
nazwisko. Na chwiejnych nogach podeszła do stolika, omal nie przewracając się
po drodze. W napięciu oczekiwała nałożenia na jej głowę Tiary, a gdy tylko
wyświechtany materiał opadł jej na twarz, usłyszała w głowie głos. Dłuższą
chwilę zastanawiał się nad wyborem między Ravenclawem, a Slytherinem. W końcu
stwierdził, że druga opcja będzie odpowiedniejsza i wywrzeszczał nazwę
domu. Slytherin. Wstała z taboretu, odłożyła Tiarę Przydziału i skierowała się
do stołu, który wybuchł burzą oklasków. Nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu
radości, ale starała się zachowywać jak na Ślizgonkę przystało. Uniosła więc
wyżej brwi, zadarła głowę i z gracją przysiadła na skraju ławki. Potoczyła
spojrzeniem po otaczających ją uczniach i zatrzymała się przy dziewczynie z
burzą czarnych loków. Oczywiście, wiedziała kim była. Sławna Bellatriks
Black również na nią patrzyła, a jej wzrok pełen był chłodu i wyższości. Alyssa
wysunęła dumnie podbródek i starała się przybrać taki sam wyraz twarzy. Chciała pokazać, że nie jest zwykłym pierwszakiem, ani szarą
myszką, którą można lekceważyć. Najwyraźniej jej się to udało, bo Bellatriks
uśmiechnęła się samym kącikiem ust i ledwo widocznie skinęła głową.
Ten oszczędny gest aprobaty znaczył
wtedy dla niej bardzo wiele. Poczuła się zaakceptowana i to nie przez byle
kogo. Teraz, sama będąc pewną siebie, dorosłą czarownicą, wspominała to z
lekkim rozbawieniem. Fakt faktem przez ten rok, który dla niej był
pierwszym, a dla Bellatriks ostatnim, bardzo ją podziwiała. Szczytem szczęścia
było dla niej zamienienie z Black kilku słów, nawet jeśli ta traktowała ją z
lekką pobłażliwością. Ally była dla niej tylko uroczym, choć intrygującym
dzieciakiem. Za to mała Adams obrała sobie Belle za wzór i starała się ją
naśladować. W końcu w drugiej klasie, kiedy uwolniła się spod mrocznego uroku
Bellatriks, zdała sobie sprawę, że nie ma zamiaru być tylko bezmyślną kopią i
została po prostu sobą.
Ceremonia Przydziału dobiegła końca,
wszystkie cztery stoły zapełniły się nowymi uczniami, którzy obserwowali
otoczenie z ogromnym zaciekawieniem, pomieszanym z odrobiną strachu. Drobny
chłopczyk o kruczoczarnych włosach, siedzący w odległości kilku krzeseł od Ally,
miał za sąsiada Krwawego Barona, co chyba niekoniecznie mu się podobało. Był
spięty i co chwile zerkał nerwowo na ponurego ducha. Dziewczynka z dwoma blond
warkoczami, z przejęciem wpatrywała się w zaczarowany sufit, a rudzielec
siedzący na przeciwko niej z zapałem dyskutował o Quidditchu ze swoim nowym
kolegą.
- Witam was, kochani uczniowie, po
wakacyjnej przerwie – dyrektor szkoły, Albus Dumbledore, wstał zza swojego
miejsca przy stole nauczycielskim. Rozłożył szeroko ręce, jakby chciał objąć
całą salę, a z jego łagodnie uśmiechniętej twarzy, wręcz promieniowało dobro. –
To wielka radość wiedzieć was wszystkich, całych i zdrowych, zwłaszcza, że
czasy są niebezpieczne. Ale nie roztrząsajmy tego na pusty żołądek, nudnym
paplaniem zajmiemy się po uczcie. Smacznego!
Gdy tylko profesor skończył mówić,
półmiski na stole wypełniły się jedzeniem. Uczniowie rzucili się na cudownie
wyglądające i apetycznie pachnące dania i przez kilkanaście pierwszych minut
sale wypełniało tylko pobrzękiwanie sztućców. Ally właśnie skończyła jeść
nadziewaną paprykę i upiła łyk grzanego wina ze swojego kielicha. Przyjemne
ciepło rozlało się po jej ciele, rozgrzewając zmarznięte kończyny. Była bardzo
wdzięczna za przywileje, jakimi obdarzał profesor Slughorn pełnoletnich uczniów
ze swojego domu. Z przymrużeniem oka patrzył na ich wybryki, a jeśli już musiał
wyznaczyć komuś karę, to zwykle było to zostanie chwilę po lekcji, żeby zetrzeć
tablicę. Nie było to do końca fair, w stosunku do uczniów z innych domów, ale
Ally i jej znajomi zupełnie się tym nie przejmowali. Liczyło się tylko to, że
za urządzenie głośnej imprezy Horacy zruga ich, puszczając przy tym oczko, a
nie wystawi miesięczny szlaban tak jak na przykład profesor McGonagall. Liczyła
się też satysfakcja jaką czuła, gdy napotkawszy spojrzenie Syriusza Black’a ze
złośliwym uśmiechem uniosła do toastu swój wypełniony bordowym płynem puchar, a
on, odwzajemniając gest upił łyk dyniowego soku.
Kiedy pierwszy głód został zaspokojony,
talerze zalśniły czystością, by po chwili ponownie zapełnić się wyśmienitymi
potrawami. To była zdecydowanie ulubiona część uczty Ally, takiej ilości
wymyślnych deserów nie spotykało się na co dzień. Z dziecięcą radością nałożyła
sobie po trochę z każdego dania, znajdującego się najbliżej. Z lubością przełknęła
pierwszy kęs, rozpływającej się w ustach, wiśniowej tarty.
- Ciekawe kto w tym roku będzie
nauczycielem obrony przed czarną magią... – odezwała się w pewnym momencie
Pati, przerywając wesołą paplaninę Roxanne i Veronic. Jej blado niebieskie tęczówki, uważnie
prześledziły stół nauczycielski, w poszukiwaniu nowej twarzy.
- Strasznie męczące są te ciągłe zmiany –
westchnęła Greengrass. Allysa nie lubiła, kiedy jej głos przybierał tę zarozumiałą barwę. – Nie można przyzwyczaić się do jednego nauczyciela, bo za
rok jest kolejny. Zawsze musimy spodziewać się najgorszego, ciągle mam ciarki
jak przypomnę sobie tę starą jędze z czwartego roku..
- Może w tym roku Dumbledore nie znalazł
nikogo na to stanowisko? Przy stole jest wolne miejsce.
- Niemożliwe – Alyssa natychmiast
urwała domysły Roxanne. – Przecież uczniowie ciągle zdają egzaminy, Sumy, a my
w tym roku Owutemy. Nie moglibyśmy zostać bez nauczyciela.
- W sumie racja...
- Oby w tym roku dali kogoś porządnego,
umrę jeśli będę musiała użerać się z jakimś..
Ally właśnie szykowała się do stanowczego
powstrzymania potoku bezsensownych słów, wylewających się z ust Veronic, ale
ubiegł ją profesor Dumbledore. Powstał zza swojego miejsca, a na Sali zapadła
cisza. Siłą rzeczy Greengrass również musiała zamilknąć, a Adams odetchnęła z
ulgą. Nie widziało jej się kłócenie z koleżankami już pierwszego dnia szkoły,
zwłaszcza, że mieszkały w jednym dormitorium i potrafiły być bardzo irytujące.
- No kochani, teraz kiedy już wszyscy
najedli się i napili, możemy przejść do spraw organizacyjnych. Jak co roku
przypominam, że wstęp do Lasu na terenie szkoły jest absolutnie zakazany!
Informuję o tym pierwszaków, ale również pragnę odświeżyć pamięć kilku starszym
uczniom... – dyrektor zawiesił znacząco głos, a Ally, która właśnie unosiła do
ust puchar z winem, mimowolnie się uśmiechnęła. Uciekła wzrokiem w bok,
natrafiając na głupawe uśmieszki, ozdabiające twarze czwórki Huncwotów. Reszta
uczniów z powagą słuchała przemowy profesora. – Pomyślmy... co dalej... ach tak,
dziękuję profesor McGonagall. Musicie mi wybaczyć, pamięć już nie ta... – Albus
uśmiechnął się dobrodusznie, obrzucając całą salę spojrzeniem roziskrzonych
tęczówek. – Pamiętajcie proszę o tym, że używanie czarów na korytarzach jest
niedozwolone, a pan Filch...
Ally przestała słuchać i oparła głowę na
dłoni, tłumiąc ziewniecie. Siódmy raz słyszała tę mowę i już pewnie znała ją na
pamięć. Teraz marzyła tylko o ciepłym łóżku i długim śnie. Przejedzenie i
grzane wino tylko wzmogły jej senność. Kilka minut później Roxanne, szturchnięciem między żebra, wybudziła ją z letargu.
- Hm? – burknęła, patrząc na nią niechętnie.
- Słuchaj teraz.
- ... nauczyciel obrony przed czarną magią, niestety nie dotarł na
Ucztę Powitalną, ale jutro rano oczywiście pojawi się na pierwszych zajęciach.
Liczę na to, że przyjmiecie go serdecznie i postaracie się o to, żeby szybko
zaaklimatyzował się w roli profesora. A teraz ostatnia sprawa, bo zaraz pewnie
pozasypiacie na siedząco. Pamiętajcie – wróg rośnie w siłę i czeka już za
bramami Hogwartu. Ale tutaj jesteście bezpieczni, więc uczcie się pilnie i
wyrośnijcie na świetnych czarodziejów, bądźmy gotowi kiedy wybuchnie wojna.
Jednym z moich największych marzeń jest, by uczniowie ze wszystkich domów
tworzyli jedną wielką rodzinę i zjednoczyli się w obliczu nieprzyjaciela – głos
dyrektora nabrał powagi i swego rodzaju wzniosłości. Rozglądał się po sali,
spoglądając z uwagą w oczy każdego ucznia, upewniając się, że biorą sobie do
serca jego słowa. Ally poczuła się dziwnie nieswojo, gdy te jasne tęczówki
prześwietliły ją na wylot. W końcu Dumbledore klasnął w dłonie,
podniosła atmosfera ulotniła się, a jego twarz ponownie rozświetlił uśmiech. –
No, a teraz zmykajcie już do łóżek. Jutro pierwszy dzień nauki, więc jestem
pewien, że wszyscy chcecie się wyspać. Dobrych snów!
Gdy tylko umilkł, po Wielkiej Sali
rozniósł się gwar rozmów i szuranie odsuwanych ław. Ślizgoni z najstarszej
klasy zostali jednak na swoich miejscach, czekając aż się przerzedzi i nie będą
musieli pchać się do wyjścia. Roger zignorował swoje obowiązki prefekta, ale
Roxanne jako Prefekt Naczelny musiała świecić przykładem, więc z niechęcią
wstała i pokierowała tłumem pierwszoroczniaków ze Slytherinu. Alyssa z
umiarkowanym zainteresowaniem obserwowała, jak jej przyjaciółka szturmuje drzwi
i rozstawia po kątach wszystkich, którzy nie chcieli jej przepuścić. W końcu
jej się udało i już miała przekraczać wrota z grupką swoich małych
podopiecznych, ale szereg młodych Gryfonów znalazł się przy nich w tym samym
momencie. Roxanne zmierzyła Remusa Lupina – drugiego Prefekta Naczelnego –
władczym spojrzeniem, a ten ustąpił jej, najwyraźniej nie mając zamiaru wdawać
się w sprzeczki. Twarzyczkę Avery rozświetlił zwycięski uśmiech i już po chwili
razem z pierwszakami zniknęła w sali wejściowej.
Jakiś czas później, Ally wreszcie wstała
od stołu i przeciągnęła się, przy akompaniamencie strzelających kości.
Przechodzący obok niej Severus, skrzywił się słysząc ten dźwięk, więc z czystej
złośliwości zrównała z nim kroku i po kolei zginała każdy palec, wydobywając z
niego cichy trzask. Snape zmierzył ją chłodnym spojrzeniem, ale nic nie
powiedział. W końcu skończyła i spokojnie wyszli z Sali, w otoczeniu innych
uczniów z ich rocznika.
- Dziedzictwo – mruknęła Adams, gdy znaleźli się już
pod ścianą z tajemnym przejściem, prowadzącym do ich Pokoju Wspólnego.
Kamienie rozstąpiły się i Ally wkroczyła
do sporego pomieszczenia, znajdującego się pod jeziorem. Nic się tutaj nie
zmieniło przez wakacje, ciągle ta sama chłodna atmosfera, zero przytulności,
krople wody spływające po ścianach i lampy rzucające zielonkawe, mdłe światło.
Ale też bogato rzeźbiony kominek, zdobione krzesła, wygodne fotele i olbrzymie, piękne płótno z godłem Slytherinu na ścianie. Wszystko w barwach szmaragdu i
srebra. Mimo wszystko, Alyssa lubiła spędzać tutaj czas. Jej ulubionym miejscem
była dwuosobowa kanapa przed kominkiem, na której zazwyczaj rozkładała się,
odrabiając zadanie domowe.
Teraz Pokój Wspólny był opustoszały. Ally
również nie została w nim długo, przeszła przez całą długość pomieszczenia i
otworzyła czarne, drewniane wrota. Gdy tylko przekroczyła próg, pochodnie na
ścianach oświetliły mały przedsionek. Znajdowała się tam tylko para drzwi,
prowadzących do dormitoriów. Alyssa pożegnała się z resztą towarzystwa i
wybrała te po prawej – za którymi znajdowały się pokoje dziewcząt. Pati i
Veronic poszły za nią, natomiast chłopcy zniknęli za drzwiami po lewej. Adams
szła ciasnym korytarzykiem, oświetlonym zielonkawym światłem lamp zwisających z
sufitu. Podłoga ciągle wyraźnie opadała w dół, tworząc jakby łagodną
zjeżdżalnię. Co chwilę mijała drzwi prowadzące do pokoi innych uczennic. W
końcu dotarła do końca drogi i otworzyła drzwi po prawej. Ich pokój znajdował
się najniżej, najgłębiej pod jeziorem, więc zwykle było w nim chłodno i
mrocznie. Ale teraz duże wnętrze ogrzewał ogień, wesoło trzaskający w kominku,
a światło wydobywało się z mnóstwa lampek ukrytych w szparach między kamieniami
na suficie. Jeden z foteli przed paleniskiem zajmowała Roxanne, przeglądająca
jakiś magazyn.
- No wreszcie! – wykrzyknęła, widząc swoje
współlokatorki. Odrzuciła gazetę na szklany stolik i zmierzyła je surowym
spojrzeniem.
Ally nie zwróciła uwagi na jej humorki.
Rozejrzała się po znajomym wnętrzu i z ulgą rzuciła się na jedno z czterech,
olbrzymich łóżek z filarami, szmaragdowymi baldachimami i mnóstwem poduszek.
Było wykonane z błyszczącego, czarnego drewna, tak samo jak szafy, które
właśnie zapełniały się ubraniami jej współlokatorek i inne meble znajdujące się
w pokoju.
- Nie chce mi się nawet rozpakować..–
jęknęła wtulając twarz w pachnącą pościel.
- Faktycznie tak trudno machnąć różdżką –
fuknęła Avery, która właśnie odsyłała książki na regał.
- Zrób to za mnie.
Roxanne westchnęła z irytacją, ale
spełniła życzenie przyjaciółki. Pati w tym czasie uzupełniała barek stojący
koło kominka, a Veronic zniknęła za drzwiami łazienki. Alyssa z trudem
wykrzesała z siebie trochę energii, która wystarczyła na zrzucenie z siebie
płaszcza, zasłonięcie baldachimu i przykrycie się ciepłą kołdrą. Opadła na
poduszki, prawie natychmiast zasypiając.
Wreszcie w domu..
______________________________
Witam z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że się podobało.
Dodałam zakładkę z bohaterami, chociaż znajdą się w niej tylko te ważniejsze postacie. Niektóre będą dodawane z biegiem opowiadania, więc chętnych zapraszam do sprawdzania od czasu do czasu.
Pozdrawiam ;3
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakim upragnieniem czekałam na ten rozdział. Dopiero się zaczyna,a mnie już niemiłosiernie wciągnęło. Weszłam dzisiaj i z takim szczęściem "już jest, już jest!".
OdpowiedzUsuńTen blog uzależnia. Nie podoba mi się to haha
Zastanawiam się, jak często będziesz dodawać rozdziały? Raz w tygodniu,czy częściej,a może raz na miesiąc (błagam tego mi nie rób)?
Podoba mi się ten spór między Ally a Syriuszem, to takie słodkie haha
Dobra nie mam już nic do powiedzenia,także czekam na następny rozdział z upragnieniem.
Życzę weny ♥
Boziu, ale mi schlebiasz. Strasznie się cieszę, że tak wciągnęłam czytelników już na samym początku :D
UsuńNa razie rozdziały są częściej, bo mam już sporo w zapasie, ale potem będą co najmniej dwa w miesiącu. Postaram się nie robić takich długich przerw ;D
Dziękuję, pozdrawiam ;3
No i oto jestem sobie taka ja na twoim potterowskim blogu *-* No dobra, nie przedłużając już, zabieram się za komentowanie, bo i tak musiałaś długo czekać xD
OdpowiedzUsuńNo więc zacznę od najważniejszej dla mnie rzeczy, a raczej osoby, bo od głównej bohaterki, Alyssy :3 Wiesz, mimo że póki co masz nakreślone zaledwie prolog i dwa rozdziały, to powiem ci, że chyba przypadnie mi do gustu. A raczej na pewno. No dobra, bez pierdolenia, pokochałam ją od razu :D Masz rękę do tworzenia zajebistych postaci. Oczywiście Ally ma w sobie to, co kocham u bohaterów najbardziej – odwaga, siła, niezależność, cięty język, takie jakby wyrafinowane chamstwo – no kurwa, ubóstwiam <3 I mimo że jest Ślizgonką to już czuję, że stanie na podium moich ulubionych bohaterek blogowych (tuż obok Any, swoją drogą xd)
A tak w ogóle to… muszę ci kochana podziękować! Bo dzięki tobie cofnęłam się parę lat wstecz do mojego dzieciństwa *-* Serio, jak zaczęłam czytać o tym Expresie do Hogwartu, o tych różdżkach, magii, domach, Syriuszu (ahhh, Syriuszu… :3) to normalnie aż mnie coś tknęło w serduszku i tak mi się fajnie w brzuszku zrobiło <3 Wszystkie wspomnienia normalnie wracają i aż sobie wzięłam „Kamień Filozoficzny” i przeczytałam sobie kilka fragmentów, tak dla odświeżenia xD Kto wie, może nawet dzięki tobie zacznę czytać potterowskie blogi, bo póki co twój jest moim pierwszym xD
No ale odeszłam od tematu. W ogóle zauważyłam, że ty preferujesz te, hmm, jakby to powiedzieć… te ciemniejsze strony różnych opowieści i tym podobne, co? ^^ W Naruto Akatsuki, tutaj Slytherin… ale w sumie to zajebiście, chyba dużo lepiej będzie mi się to czytało właśnie od tej strony :3 O Gryffindorze było w Harrym Potterze, tutaj sobie poczytam o Slytherinie *-*
Strasznie mnie jara sposób w jaki odwzorowałaś wszystkich tych śmierciożerców i piszesz o nich, gdy chodzili jeszcze do Hogwartu *-*W ogóle jaką ty masz pamięć, dziewczyno, uszanowanko! Ja skończyłam czytać Pottera jakieś cztery lata temu i myślałam, że wszystko mam obcykane, a tu się okazuje, że jakąś połowę nazwisk zapomniałam :D Na przykład czytam tak i myślę: kurwa… który to był Mulciber? xD No ale tym lepiej mi się czytało, bo przy okazji wszystko sobie odświeżyłam ;> Ohh, jak ja tęskniłam za tym magicznym światem <3
No dobrze, a teraz co do fabuły, bo pewnie na to czekasz najbardziej :3 No więc mówiąc najkrócej jak się da, to jestem zachwycona *-* Do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać po tym blogu, co też jeszcze wymyślisz, ale powiem ci, że jak zwykle się nie zawiodłam. Raz – zaskoczyłaś mnie tym wątkiem ślizgonów i tym, że główna bohaterka właśnie Ślizgonką jest xD Dwa – na razie mogę tylko zgadywać, ale mój szósty zmysł wyczuwa, że coś, coś się zrodzi pomiędzy Syriuszem, który jest gryfonem, a Alyssą, która (co za spostrzegawczość, Amane…) jest Ślizgonką *-* A to oznacza zaje-kurwa-bisty wątek miłosny mam nadzieję! <3 Boże, dopiero zaczynasz, a już czuję, że to będzie coś epickiego <3 W ogóle wspomniałam gdzieś o Syriuszu, to od razu o nim napomknę: Oh, God, Syriusz, jaki sex *___* Serio, ależ on mnie strasznie jara gdy jest taką suką i tak dopierdala Alyssie no i niestety Severusowi. Całą serię go (Snape’a) nienawidziłam i życzyłam mu śmierci, aby pod koniec, gdy wszystko wyszło na jaw, poryczeć się nad jego postać i wyzywać Rowling za to, że go zabiła xD No więc tak, za to, że Syriusz tak się pastwi nad Snape’m daje mu minusa, no ale przecież nie mogło być inaczej xD Nadal jest sexem, mimo że jest taki niedobry i strzela w Ally kulkami xD
Dumbledore – oh rany, jak ty go świetnie odwzorowałaś :D Zresztą czemu ja się dziwię, ty nie umiesz ‘źle’ odwzorować :3 Jakie to w jego stylu: nudnym paplaniem zajmiemy się później xD Tak bardzo Dumbledore xD Ale wiesz, za tą gadkę o jedzeniu, to cię kurwa nienawidzę, bo jestem na jebanej diecie i myślałam, że zdechnę jak to czytałam xD
W ogóle przeczytałam te 3 notki tak szybko, że aż się zdziwiłam i takie wtf: co, kurwa, już koniec? ;_;
UsuńNo i tak z ciekawości zajrzałam sobie do zakładki z bohaterami :3 oo, znam tą Astrid, ona czasem nie grała w Piratach z Karaibów tej syrenki? Tak mi się kojarzy xD No i Ben Barnes jako Black, no kurwa no, ja jestem w raju *-* Jara mnie strasznie to pierwsze zdjęcie xD
No dobra, kończę już :3 O God, nie mogę się doczekać, aż dodasz kolejny rozdział, nie wiedziałam, że aż tak się w to wciągnę *-* I tak fajnie wszystkie wspomnienia z Harrym Potterem wróciły *-* Teraz mogę umrzeć xD
A tak swoją drogą, to u mnie pojawił się nowy rozdział, na którym mam małą niespodziankę dla ciebie, kocie^^
Pozdrawiam i całuję gorąco ;*
Skarbie czekałam na ciebie i jaram się cholernie twoją opinią *.*
UsuńBoże dokładnie wiem o czym mówisz! Ktoś powie, że to przecież tylko kilka książek, ale dla mnie to kawał cholernego dzieciństwa, naprawdę piękne chwile i czuję się idealnie tak jak to opisałaś :D
Ach, sama nie wiem czemu tak jest, ale faktycznie w każdym moim opowiadaniu czy to opublikowanym, czy nie, czy pisanym na kompie czy w mojej głowie - główna postać albo żyje w mrocznym środowisku albo ma taką swoją ciemną stronę xD
O tak Syriusz chodzący sex xD Trochę jak Itacz xD
Upiękniłaś mi dzień, kocham cię.
I tak, Astrid to syrenka :D
Pozdrawiam, buziaki ;3
Mniaaaam~! Połknęłam te 2 rozdziały + prolog niemal na raz i powiem, że chcę więcej ^-^ Postać Ally jest zwyczajnie zajebista, tak samo podoba mi się jej towarzystwo C: A wzajemne stosunki z Syriuszem...miodzio <3 Ja tu węszę coś więcej niż takie czyste ślizgońsko-gryfońskie porachunki :>
OdpowiedzUsuńBtw pamiętasz jak u mnie wspominałaś, że zebrało mi się na cytowanie Pottera? Robiłam to świadomie, bo jestem wielką fanką tej sagi, dlatego też będę na bieżąco śledzić to opowiadanie, bo to jedno z lepszych jakie do tej pory czytałam *w* Sama mam zamiar coś kiedyś do tego uniwersum napisać, ale to odległa przyszłość ;-;
I jeszcze za umieszczenie historii w czasie Huncowtów - Wielki Plus~! <3
Przepraszam, że komentarz taki nieskładny i chaotyczny, ale jestem pod wielkim wrażeniem :D
Pozdrawiam i życzę kopa od weny :D
No to strasznie się ciesze, że tak się podoba! ;3
UsuńI co tu zrobić... przeczytasz prolog, coś cię zaskoczy, czytasz dalej, coraz bardziej ci się podoba, a potem sie uzależniasz.
OdpowiedzUsuńJa już się uzależniłam. Postać Ally bardzo mi się podoba, ten charakterek. Wiem, jak to jest do kogoś zjadliwie się uśmiechać ;>. Bardzo dobrze oddajesz klimat Hogwartu i całego świata magii, czyta się jak książkę. Może i się powtarzam, ale masz naprawdę zajefajnisty styl pisania, po prostu taki... swój. Nikogo nie udajesz, to jest mega plus.
Czy mi się tylko wydaje, czy pomiędzy Ally i Syriuszem zaiskrzy?
Omg, mi się na żarciki zebrało. Zaiskrzy. Już iskrzy. Ale w takim sensie nie w sensie, tylko w sensie, że się nawzajem wkurwiają. Też to właśnie przerabiam :P.
Love, A.