poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 2



Zmrok zapadł już całkowicie, było chłodno i zaczął kropić deszcz. Uczniowie zatłoczyli cały peron w Hogsmeade, a ciągle nowi wysiadali z pociągu. Alyssa razem ze Ślizgonami ze swojego roku przedzierała się właśnie przez tłum pierwszoroczniaków. Poprawiła spadającą jej z ramion, czarną pelerynę. Wsunęła na głowę kaptur z zielonym podszyciem, by uchronić się, przed coraz większymi kroplami deszczu, a srebrną klamrę w kształcie węża zapięła tuż pod szyją. Szli chwilę błotnistą ścieżką, by w końcu stanąć przed powozami, które miały ich zawieść do szkoły. Większość była już zapełniona, do jednego z pustych wsiadał własnie jakiś rudy Puchon. Czarnoskóry Zabini złapał go za szatę na plecach i pociągnął brutalnie, tak że ten wylądował w kałuży.
- Serdecznie zapraszam - szarmanckim gestem wskazał wejście, idącej za nim Ally.
Dziewczyna zaśmiała się lekko i weszła do powozu, nie zwracając uwagi na ciche skargi grupki młodszych uczniów. Ciche, bo przecież żaden wystraszony Puchon nie postawi się grupie Ślizgonów z najstarszej klasy. Opadła na chybotliwą ławeczkę i odetchnęła głośno zatęchłym, wilgotnym powietrzem. Po chwili powóz zapełnił się i ruszył na przód, w powolnym korowodzie prowadzącym do Hogwartu. Alyssa ciągle wystawiała głowę przez okno, a gdy w końcu dostrzegła kontury olbrzymiego zamku, na jej usta wypłynął szeroki uśmiech. Kochała szkołę jak mało co i za każdym razem gdy rozmyślała o niej w czasie wakacji, zalewała ją fala nostalgii. Ale wreszcie była tutaj ponownie - ostatni raz. Na myśl o zakończeniu roku i pożegnaniu się z Hogwartem coś ją zakuło w sercu. Szybko odgoniła od siebie tę wizję, bo przecież to dopiero początek. Ma przed sobą cudowne dziesięć miesięcy, które postanowiła wykorzystać jak najlepiej.
Jej rozmyślenia przerwało uderzenie w tył głowy. Nie było zbyt mocne, ale z pewnością różniło się od delikatnie opadających kropli deszczu, więc powędrowała ręką na włosy. Po chwili wyciągnęła z nich małą kulkę papieru. Odwróciła się w tył, na tyle, na ile było to możliwe w małym okienku i spojrzała na powóz jadący za nimi. Przez okno wychylał się Syriusz Black, ze złośliwym uśmiechem i plastikową osłonką na mugolski długopis w ręku. Wyjął z ust kolejną kulkę papieru, wsadził ją do rurki i dmuchnął. Ally machnęła ręką, a pocisk zatrzymał się w powietrzu, wisiał chwilę bez ruchu, po czym opadł na ziemie w zwolnionym tempie. Syriusz zrobił bardzo zawiedzioną minę, a Alyssa prychnęła pod nosem i skwitowała sytuację niecenzuralnym gestem dłoni. Nie czekając na jego reakcję, schowała się z powrotem we wnętrzu pojazdu.
Rozejrzała się po otaczających ją osobach. Tod Zabini flirtował aktualnie z Roxanne. Każdy wiedział, że podkochuje się w niej od dziecka i choć mieli za sobą kilka wspólnych nocy (przeważnie po suto zakrapianych imprezach), to ciągle utrzymywali swoją znajomość w strefie przyjaźni. Severus dalej zaczytywał się w książce poświęconej Czarnej Magi i sprawiał wrażenie całkowicie odciętego od świata. Dalej siedzieli Nott, Mulciber, Yaxley i Dołohow. Oni jej zbytnio nie interesowali, byli tylko bezmózgimi i agresywnymi dupkami. Nie mogła powiedzieć, żeby darzyła ich jakąś wielką sympatią, czy wyjątkową niechęcią. Po prostu byli, przyzwyczaiła się do ich ciągłej obecności przez te sześć lat. Regulus Black trzymał się z nimi pomimo tego, że był dwa lata młodszy. Tak bardzo jak nienawidziła starszego Black'a, lubiła tego młodszego. Był po prostu uroczy, na swój własny sposób i miała do niego słabość. Zajęty był rozmową z Rogerem Avery - bliźniaczym bratem Roxanne. Byli do siebie podobni jak dwie krople wody, pod względem wyglądu jak i charakteru. Ostatnimi z towarzystwa były dwie brunetki. Jedna o krótkich, kręconych włosach - Veronic Greengrass, druga o długich i prostych - Pati Parkinson. Były typowymi Ślizgonkami, potrafiły być okrutniejsze i złośliwsze niż banda bezmózgów pod dowództwem Averego. Mieszkały w dormitorium razem z Ally i Roxanne. Lubiła je, choć czasami doprowadzały ją do szału.
Powozy zatrzymały się łagodnie tuż przed schodami, prowadzącymi do wnętrza zamku. Ally wysiadła pierwsza, rozciągając mięśnie, obolałe po podróży na kawałku drewna imitującym ławkę. Nie czekając, aż reszta się wygramoli, ruszyła po kamiennych schodach na górę. Zmarzła i przemokła, marzyła już tylko o tym, by najeść się porządnie i pójść spać. Nie zwróciła nawet uwagi na głośne, złośliwe zaczepki dwójki Gryfonów, w przeciwieństwie do towarzyszy idących za nią. Natychmiast zaczęli się odszczekiwać i kłótnię zwaśnionych domów przerwał dopiero surowy głos profesor McGonagall. Alyssa przemknęła obok niej i przystanęła rozglądając się po sali wejściowej. Wciągnęła głęboko ukochane, hogwarckie powietrze i z niegasnącym uśmiechem, skierowała się w stronę Wielkiej Sali. Zajęła miejsce przy stole Slytherinu i rozglądała się po wnętrzu. Zaczarowany sufit miał głęboką, czarną barwę. Z licznych chmur padał deszcz, który jednak nie spadał im na głowy. Setki świec unosiły się w powietrzu, a podekscytowani uczniowie głośno rozmawiali, dzieląc się swoimi wakacyjnymi przeżyciami i witając przyjaciół po długiej przerwie. W końcu reszta towarzystwa dołączyła do niej, po wysłuchaniu kazania profesor transmutacji. Chwilę po nich w wejściu ukazała się dwójka Gryfonów. Przemierzali leniwie Wielką Salę, znakomicie zdając sobie sprawę z tego, że żeńska część Hogwartu łapczywie wlepia w nich wzrok. Sama Alyssa niechętnie wiodła spojrzeniem za Syriuszem. Jego ruchy pełne były dostojnej elegancji i jednocześnie niewymuszonego luzu. Zachowywał się tak, jakby został stworzony do bycia obserwowanym i uwielbianym. Nonszalancka wytworność, to był chyba odpowiedni epitet, którym Alyssa by go opisała. Potem dodałaby jeszcze kilka niecenzuralnych uwag, ale to już inna sprawa. Opadł z gracją na ławkę przy stole Gryffindoru i podparł brodę na zaciśniętej pięści. Wodził znudzonym wzrokiem po Sali, a jego mina była odrobinę wyniosła. W końcu jego spojrzenie zatrzymało się na Ally, która sama od jakiegoś czasu na niego patrzyła. Przeklęła się za to w duchu i gdyby miała to w zwyczaju, zarumieniłaby się. Syriusz wyszczerzył się do niej, a ona przewróciła oczami z odpowiednią dozą pogardy. Potem do Sali wkroczyła McGonagall, prowadząca za sobą tłum pierwszaków i wyrzuciła z głowy Black'a, skupiając się na Ceremonii Przydziału. Postrzępiona Tiara, siedząca na taborecie otworzyła usta i zaczęła śpiewać swoją coroczną piosenkę, jednak Alyssa nie bardzo się na niej skupiała. Obserwowała dzieci czekające na przydział.
Lubiła oglądać te wystraszone maluszki. Bawiło ją to, bo sama pamiętała, jak to jest być na ich miejscu. Przerażona, roztrzęsiona, z dziwaczną, starą tiarą opadającą aż na nos. Pamiętała, jak przebiegło jej pasowanie. Wystąpiła jako pierwsza, ze względu na swoje nazwisko. Na chwiejnych nogach podeszła do stolika, omal nie przewracając się po drodze. W napięciu oczekiwała nałożenia na jej głowę Tiary, a gdy tylko wyświechtany materiał opadł jej na twarz, usłyszała w głowie głos. Dłuższą chwilę zastanawiał się nad wyborem między Ravenclawem, a Slytherinem. W końcu stwierdził,  że druga opcja będzie odpowiedniejsza i wywrzeszczał nazwę domu. Slytherin. Wstała z taboretu, odłożyła Tiarę Przydziału i skierowała się do stołu, który wybuchł burzą oklasków. Nie mogła powstrzymać lekkiego uśmiechu radości, ale starała się zachowywać jak na Ślizgonkę przystało. Uniosła więc wyżej brwi, zadarła głowę i z gracją przysiadła na skraju ławki. Potoczyła spojrzeniem po otaczających ją uczniach i zatrzymała się przy dziewczynie z burzą czarnych loków. Oczywiście, wiedziała kim była. Sławna Bellatriks Black również na nią patrzyła, a jej wzrok pełen był chłodu i wyższości. Alyssa wysunęła dumnie podbródek i starała się przybrać taki sam wyraz twarzy. Chciała pokazać, że nie jest zwykłym pierwszakiem, ani szarą myszką, którą można lekceważyć. Najwyraźniej jej się to udało, bo Bellatriks uśmiechnęła się samym kącikiem ust i ledwo widocznie skinęła głową.
 Ten oszczędny gest aprobaty znaczył wtedy dla niej bardzo wiele. Poczuła się zaakceptowana i to nie przez byle kogo. Teraz, sama będąc pewną siebie, dorosłą czarownicą, wspominała to z lekkim rozbawieniem. Fakt faktem przez ten rok, który dla niej był pierwszym, a dla Bellatriks ostatnim, bardzo ją podziwiała. Szczytem szczęścia było dla niej zamienienie z Black kilku słów, nawet jeśli ta traktowała ją z lekką pobłażliwością. Ally była dla niej tylko uroczym, choć intrygującym dzieciakiem. Za to mała Adams obrała sobie Belle za wzór i starała się ją naśladować. W końcu w drugiej klasie, kiedy uwolniła się spod mrocznego uroku Bellatriks, zdała sobie sprawę, że nie ma zamiaru być tylko bezmyślną kopią i została po prostu sobą.
Ceremonia Przydziału dobiegła końca, wszystkie cztery stoły zapełniły się nowymi uczniami, którzy obserwowali otoczenie z ogromnym zaciekawieniem, pomieszanym z odrobiną strachu. Drobny chłopczyk o kruczoczarnych włosach, siedzący w odległości kilku krzeseł od Ally, miał za sąsiada Krwawego Barona, co chyba niekoniecznie mu się podobało. Był spięty i co chwile zerkał nerwowo na ponurego ducha. Dziewczynka z dwoma blond warkoczami, z przejęciem wpatrywała się w zaczarowany sufit, a rudzielec siedzący na przeciwko niej z zapałem dyskutował o Quidditchu ze swoim nowym kolegą.
- Witam was, kochani uczniowie, po wakacyjnej przerwie – dyrektor szkoły, Albus Dumbledore, wstał zza swojego miejsca przy stole nauczycielskim. Rozłożył szeroko ręce, jakby chciał objąć całą salę, a z jego łagodnie uśmiechniętej twarzy, wręcz promieniowało dobro. – To wielka radość wiedzieć was wszystkich, całych i zdrowych, zwłaszcza, że czasy są niebezpieczne. Ale nie roztrząsajmy tego na pusty żołądek, nudnym paplaniem zajmiemy się po uczcie. Smacznego!
Gdy tylko profesor skończył mówić, półmiski na stole wypełniły się jedzeniem. Uczniowie rzucili się na cudownie wyglądające i apetycznie pachnące dania i przez kilkanaście pierwszych minut sale wypełniało tylko pobrzękiwanie sztućców. Ally właśnie skończyła jeść nadziewaną paprykę i upiła łyk grzanego wina ze swojego kielicha. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, rozgrzewając zmarznięte kończyny. Była bardzo wdzięczna za przywileje, jakimi obdarzał profesor Slughorn pełnoletnich uczniów ze swojego domu. Z przymrużeniem oka patrzył na ich wybryki, a jeśli już musiał wyznaczyć komuś karę, to zwykle było to zostanie chwilę po lekcji, żeby zetrzeć tablicę. Nie było to do końca fair, w stosunku do uczniów z innych domów, ale Ally i jej znajomi zupełnie się tym nie przejmowali. Liczyło się tylko to, że za urządzenie głośnej imprezy Horacy zruga ich, puszczając przy tym oczko, a nie wystawi miesięczny szlaban tak jak na przykład profesor McGonagall. Liczyła się też satysfakcja jaką czuła, gdy napotkawszy spojrzenie Syriusza Black’a ze złośliwym uśmiechem uniosła do toastu swój wypełniony bordowym płynem puchar, a on, odwzajemniając gest upił łyk dyniowego soku.
Kiedy pierwszy głód został zaspokojony, talerze zalśniły czystością, by po chwili ponownie zapełnić się wyśmienitymi potrawami. To była zdecydowanie ulubiona część uczty Ally, takiej ilości wymyślnych deserów nie spotykało się na co dzień. Z dziecięcą radością nałożyła sobie po trochę z każdego dania, znajdującego się najbliżej. Z lubością przełknęła pierwszy kęs, rozpływającej się w ustach, wiśniowej tarty.
- Ciekawe kto w tym roku będzie nauczycielem obrony przed czarną magią... – odezwała się w pewnym momencie Pati, przerywając wesołą paplaninę Roxanne i Veronic. Jej blado niebieskie tęczówki, uważnie prześledziły stół nauczycielski, w poszukiwaniu nowej twarzy.
- Strasznie męczące są te ciągłe zmiany – westchnęła Greengrass. Allysa nie lubiła, kiedy jej głos przybierał tę zarozumiałą barwę. – Nie można przyzwyczaić się do jednego nauczyciela, bo za rok jest kolejny. Zawsze musimy spodziewać się najgorszego, ciągle mam ciarki jak przypomnę sobie tę starą jędze z czwartego roku..
- Może w tym roku Dumbledore nie znalazł nikogo na to stanowisko? Przy stole jest wolne miejsce.
- Niemożliwe – Alyssa natychmiast urwała domysły Roxanne. – Przecież uczniowie ciągle zdają egzaminy, Sumy, a my w tym roku Owutemy. Nie moglibyśmy zostać bez nauczyciela.
- W sumie racja...
- Oby w tym roku dali kogoś porządnego, umrę jeśli będę musiała użerać się z jakimś..
Ally właśnie szykowała się do stanowczego powstrzymania potoku bezsensownych słów, wylewających się z ust Veronic, ale ubiegł ją profesor Dumbledore. Powstał zza swojego miejsca, a na Sali zapadła cisza. Siłą rzeczy Greengrass również musiała zamilknąć, a Adams odetchnęła z ulgą. Nie widziało jej się kłócenie z koleżankami już pierwszego dnia szkoły, zwłaszcza, że mieszkały w jednym dormitorium i potrafiły być bardzo irytujące.
- No kochani, teraz kiedy już wszyscy najedli się i napili, możemy przejść do spraw organizacyjnych. Jak co roku przypominam, że wstęp do Lasu na terenie szkoły jest absolutnie zakazany! Informuję o tym pierwszaków, ale również pragnę odświeżyć pamięć kilku starszym uczniom... – dyrektor zawiesił znacząco głos, a Ally, która właśnie unosiła do ust puchar z winem, mimowolnie się uśmiechnęła. Uciekła wzrokiem w bok, natrafiając na głupawe uśmieszki, ozdabiające twarze czwórki Huncwotów. Reszta uczniów z powagą słuchała przemowy profesora. – Pomyślmy... co dalej... ach tak, dziękuję profesor McGonagall. Musicie mi wybaczyć, pamięć już nie ta... – Albus uśmiechnął się dobrodusznie, obrzucając całą salę spojrzeniem roziskrzonych tęczówek. – Pamiętajcie proszę o tym, że używanie czarów na korytarzach jest niedozwolone, a pan Filch...
Ally przestała słuchać i oparła głowę na dłoni, tłumiąc ziewniecie. Siódmy raz słyszała tę mowę i już pewnie znała ją na pamięć. Teraz marzyła tylko o ciepłym łóżku i długim śnie. Przejedzenie i grzane wino tylko wzmogły jej senność. Kilka minut później Roxanne, szturchnięciem między żebra, wybudziła ją z letargu.
- Hm? – burknęła, patrząc na nią niechętnie.
- Słuchaj teraz.
- ... nauczyciel obrony przed czarną magią, niestety nie dotarł na Ucztę Powitalną, ale jutro rano oczywiście pojawi się na pierwszych zajęciach. Liczę na to, że przyjmiecie go serdecznie i postaracie się o to, żeby szybko zaaklimatyzował się w roli profesora. A teraz ostatnia sprawa, bo zaraz pewnie pozasypiacie na siedząco. Pamiętajcie – wróg rośnie w siłę i czeka już za bramami Hogwartu. Ale tutaj jesteście bezpieczni, więc uczcie się pilnie i wyrośnijcie na świetnych czarodziejów, bądźmy gotowi kiedy wybuchnie wojna. Jednym z moich największych marzeń jest, by uczniowie ze wszystkich domów tworzyli jedną wielką rodzinę i zjednoczyli się w obliczu nieprzyjaciela – głos dyrektora nabrał powagi i swego rodzaju wzniosłości. Rozglądał się po sali, spoglądając z uwagą w oczy każdego ucznia, upewniając się, że biorą sobie do serca jego słowa. Ally poczuła się dziwnie nieswojo, gdy te jasne tęczówki prześwietliły ją na wylot. W końcu Dumbledore klasnął w dłonie, podniosła atmosfera ulotniła się, a jego twarz ponownie rozświetlił uśmiech. – No, a teraz zmykajcie już do łóżek. Jutro pierwszy dzień nauki, więc jestem pewien, że wszyscy chcecie się wyspać. Dobrych snów!
Gdy tylko umilkł, po Wielkiej Sali rozniósł się gwar rozmów i szuranie odsuwanych ław. Ślizgoni z najstarszej klasy zostali jednak na swoich miejscach, czekając aż się przerzedzi i nie będą musieli pchać się do wyjścia. Roger zignorował swoje obowiązki prefekta, ale Roxanne jako Prefekt Naczelny musiała świecić przykładem, więc z niechęcią wstała i pokierowała tłumem pierwszoroczniaków ze Slytherinu. Alyssa z umiarkowanym zainteresowaniem obserwowała, jak jej przyjaciółka szturmuje drzwi i rozstawia po kątach wszystkich, którzy nie chcieli jej przepuścić. W końcu jej się udało i już miała przekraczać wrota z grupką swoich małych podopiecznych, ale szereg młodych Gryfonów znalazł się przy nich w tym samym momencie. Roxanne zmierzyła Remusa Lupina – drugiego Prefekta Naczelnego – władczym spojrzeniem, a ten ustąpił jej, najwyraźniej nie mając zamiaru wdawać się w sprzeczki. Twarzyczkę Avery rozświetlił zwycięski uśmiech i już po chwili razem z pierwszakami zniknęła w sali wejściowej.
Jakiś czas później, Ally wreszcie wstała od stołu i przeciągnęła się, przy akompaniamencie strzelających kości. Przechodzący obok niej Severus, skrzywił się słysząc ten dźwięk, więc z czystej złośliwości zrównała z nim kroku i po kolei zginała każdy palec, wydobywając z niego cichy trzask. Snape zmierzył ją chłodnym spojrzeniem, ale nic nie powiedział. W końcu skończyła i spokojnie wyszli z Sali, w otoczeniu innych uczniów z ich rocznika.
- Dziedzictwo – mruknęła Adams, gdy znaleźli się już pod ścianą z tajemnym przejściem, prowadzącym do ich Pokoju Wspólnego.
Kamienie rozstąpiły się i Ally wkroczyła do sporego pomieszczenia, znajdującego się pod jeziorem. Nic się tutaj nie zmieniło przez wakacje, ciągle ta sama chłodna atmosfera, zero przytulności, krople wody spływające po ścianach i lampy rzucające zielonkawe, mdłe światło. Ale też bogato rzeźbiony kominek, zdobione krzesła, wygodne fotele i olbrzymie, piękne płótno z godłem Slytherinu na ścianie. Wszystko w barwach szmaragdu i srebra. Mimo wszystko, Alyssa lubiła spędzać tutaj czas. Jej ulubionym miejscem była dwuosobowa kanapa przed kominkiem, na której zazwyczaj rozkładała się, odrabiając zadanie domowe.
Teraz Pokój Wspólny był opustoszały. Ally również nie została w nim długo, przeszła przez całą długość pomieszczenia i otworzyła czarne, drewniane wrota. Gdy tylko przekroczyła próg, pochodnie na ścianach oświetliły mały przedsionek. Znajdowała się tam tylko para drzwi, prowadzących do dormitoriów. Alyssa pożegnała się z resztą towarzystwa i wybrała te po prawej – za którymi znajdowały się pokoje dziewcząt. Pati i Veronic poszły za nią, natomiast chłopcy zniknęli za drzwiami po lewej. Adams szła ciasnym korytarzykiem, oświetlonym zielonkawym światłem lamp zwisających z sufitu. Podłoga ciągle wyraźnie opadała w dół, tworząc jakby łagodną zjeżdżalnię. Co chwilę mijała drzwi prowadzące do pokoi innych uczennic. W końcu dotarła do końca drogi i otworzyła drzwi po prawej. Ich pokój znajdował się najniżej, najgłębiej pod jeziorem, więc zwykle było w nim chłodno i mrocznie. Ale teraz duże wnętrze ogrzewał ogień, wesoło trzaskający w kominku, a światło wydobywało się z mnóstwa lampek ukrytych w szparach między kamieniami na suficie. Jeden z foteli przed paleniskiem zajmowała Roxanne, przeglądająca jakiś magazyn.
- No wreszcie! – wykrzyknęła, widząc swoje współlokatorki. Odrzuciła gazetę na szklany stolik i zmierzyła je surowym spojrzeniem.
Ally nie zwróciła uwagi na jej humorki. Rozejrzała się po znajomym wnętrzu i z ulgą rzuciła się na jedno z czterech, olbrzymich łóżek z filarami, szmaragdowymi baldachimami i mnóstwem poduszek. Było wykonane z błyszczącego, czarnego drewna, tak samo jak szafy, które właśnie zapełniały się ubraniami jej współlokatorek i inne meble znajdujące się w pokoju.
- Nie chce mi się nawet rozpakować..– jęknęła wtulając twarz w pachnącą pościel.
- Faktycznie tak trudno machnąć różdżką – fuknęła Avery, która właśnie odsyłała książki na regał.
- Zrób to za mnie.
Roxanne westchnęła z irytacją, ale spełniła życzenie przyjaciółki. Pati w tym czasie uzupełniała barek stojący koło kominka, a Veronic zniknęła za drzwiami łazienki. Alyssa z trudem wykrzesała z siebie trochę energii, która wystarczyła na zrzucenie z siebie płaszcza, zasłonięcie baldachimu i przykrycie się ciepłą kołdrą. Opadła na poduszki, prawie natychmiast zasypiając.

Wreszcie w domu..



______________________________


Witam z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że się podobało. 
Dodałam zakładkę z bohaterami, chociaż znajdą się w niej tylko te ważniejsze postacie. Niektóre będą dodawane z biegiem opowiadania, więc chętnych zapraszam do sprawdzania od czasu do czasu.

Pozdrawiam ;3

8 komentarzy:

  1. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakim upragnieniem czekałam na ten rozdział. Dopiero się zaczyna,a mnie już niemiłosiernie wciągnęło. Weszłam dzisiaj i z takim szczęściem "już jest, już jest!".
    Ten blog uzależnia. Nie podoba mi się to haha
    Zastanawiam się, jak często będziesz dodawać rozdziały? Raz w tygodniu,czy częściej,a może raz na miesiąc (błagam tego mi nie rób)?
    Podoba mi się ten spór między Ally a Syriuszem, to takie słodkie haha
    Dobra nie mam już nic do powiedzenia,także czekam na następny rozdział z upragnieniem.
    Życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boziu, ale mi schlebiasz. Strasznie się cieszę, że tak wciągnęłam czytelników już na samym początku :D
      Na razie rozdziały są częściej, bo mam już sporo w zapasie, ale potem będą co najmniej dwa w miesiącu. Postaram się nie robić takich długich przerw ;D
      Dziękuję, pozdrawiam ;3

      Usuń
  2. No i oto jestem sobie taka ja na twoim potterowskim blogu *-* No dobra, nie przedłużając już, zabieram się za komentowanie, bo i tak musiałaś długo czekać xD
    No więc zacznę od najważniejszej dla mnie rzeczy, a raczej osoby, bo od głównej bohaterki, Alyssy :3 Wiesz, mimo że póki co masz nakreślone zaledwie prolog i dwa rozdziały, to powiem ci, że chyba przypadnie mi do gustu. A raczej na pewno. No dobra, bez pierdolenia, pokochałam ją od razu :D Masz rękę do tworzenia zajebistych postaci. Oczywiście Ally ma w sobie to, co kocham u bohaterów najbardziej – odwaga, siła, niezależność, cięty język, takie jakby wyrafinowane chamstwo – no kurwa, ubóstwiam <3 I mimo że jest Ślizgonką to już czuję, że stanie na podium moich ulubionych bohaterek blogowych (tuż obok Any, swoją drogą xd)
    A tak w ogóle to… muszę ci kochana podziękować! Bo dzięki tobie cofnęłam się parę lat wstecz do mojego dzieciństwa *-* Serio, jak zaczęłam czytać o tym Expresie do Hogwartu, o tych różdżkach, magii, domach, Syriuszu (ahhh, Syriuszu… :3) to normalnie aż mnie coś tknęło w serduszku i tak mi się fajnie w brzuszku zrobiło <3 Wszystkie wspomnienia normalnie wracają i aż sobie wzięłam „Kamień Filozoficzny” i przeczytałam sobie kilka fragmentów, tak dla odświeżenia xD Kto wie, może nawet dzięki tobie zacznę czytać potterowskie blogi, bo póki co twój jest moim pierwszym xD
    No ale odeszłam od tematu. W ogóle zauważyłam, że ty preferujesz te, hmm, jakby to powiedzieć… te ciemniejsze strony różnych opowieści i tym podobne, co? ^^ W Naruto Akatsuki, tutaj Slytherin… ale w sumie to zajebiście, chyba dużo lepiej będzie mi się to czytało właśnie od tej strony :3 O Gryffindorze było w Harrym Potterze, tutaj sobie poczytam o Slytherinie *-*
    Strasznie mnie jara sposób w jaki odwzorowałaś wszystkich tych śmierciożerców i piszesz o nich, gdy chodzili jeszcze do Hogwartu *-*W ogóle jaką ty masz pamięć, dziewczyno, uszanowanko! Ja skończyłam czytać Pottera jakieś cztery lata temu i myślałam, że wszystko mam obcykane, a tu się okazuje, że jakąś połowę nazwisk zapomniałam :D Na przykład czytam tak i myślę: kurwa… który to był Mulciber? xD No ale tym lepiej mi się czytało, bo przy okazji wszystko sobie odświeżyłam ;> Ohh, jak ja tęskniłam za tym magicznym światem <3
    No dobrze, a teraz co do fabuły, bo pewnie na to czekasz najbardziej :3 No więc mówiąc najkrócej jak się da, to jestem zachwycona *-* Do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać po tym blogu, co też jeszcze wymyślisz, ale powiem ci, że jak zwykle się nie zawiodłam. Raz – zaskoczyłaś mnie tym wątkiem ślizgonów i tym, że główna bohaterka właśnie Ślizgonką jest xD Dwa – na razie mogę tylko zgadywać, ale mój szósty zmysł wyczuwa, że coś, coś się zrodzi pomiędzy Syriuszem, który jest gryfonem, a Alyssą, która (co za spostrzegawczość, Amane…) jest Ślizgonką *-* A to oznacza zaje-kurwa-bisty wątek miłosny mam nadzieję! <3 Boże, dopiero zaczynasz, a już czuję, że to będzie coś epickiego <3 W ogóle wspomniałam gdzieś o Syriuszu, to od razu o nim napomknę: Oh, God, Syriusz, jaki sex *___* Serio, ależ on mnie strasznie jara gdy jest taką suką i tak dopierdala Alyssie no i niestety Severusowi. Całą serię go (Snape’a) nienawidziłam i życzyłam mu śmierci, aby pod koniec, gdy wszystko wyszło na jaw, poryczeć się nad jego postać i wyzywać Rowling za to, że go zabiła xD No więc tak, za to, że Syriusz tak się pastwi nad Snape’m daje mu minusa, no ale przecież nie mogło być inaczej xD Nadal jest sexem, mimo że jest taki niedobry i strzela w Ally kulkami xD
    Dumbledore – oh rany, jak ty go świetnie odwzorowałaś :D Zresztą czemu ja się dziwię, ty nie umiesz ‘źle’ odwzorować :3 Jakie to w jego stylu: nudnym paplaniem zajmiemy się później xD Tak bardzo Dumbledore xD Ale wiesz, za tą gadkę o jedzeniu, to cię kurwa nienawidzę, bo jestem na jebanej diecie i myślałam, że zdechnę jak to czytałam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle przeczytałam te 3 notki tak szybko, że aż się zdziwiłam i takie wtf: co, kurwa, już koniec? ;_;
      No i tak z ciekawości zajrzałam sobie do zakładki z bohaterami :3 oo, znam tą Astrid, ona czasem nie grała w Piratach z Karaibów tej syrenki? Tak mi się kojarzy xD No i Ben Barnes jako Black, no kurwa no, ja jestem w raju *-* Jara mnie strasznie to pierwsze zdjęcie xD
      No dobra, kończę już :3 O God, nie mogę się doczekać, aż dodasz kolejny rozdział, nie wiedziałam, że aż tak się w to wciągnę *-* I tak fajnie wszystkie wspomnienia z Harrym Potterem wróciły *-* Teraz mogę umrzeć xD
      A tak swoją drogą, to u mnie pojawił się nowy rozdział, na którym mam małą niespodziankę dla ciebie, kocie^^
      Pozdrawiam i całuję gorąco ;*

      Usuń
    2. Skarbie czekałam na ciebie i jaram się cholernie twoją opinią *.*
      Boże dokładnie wiem o czym mówisz! Ktoś powie, że to przecież tylko kilka książek, ale dla mnie to kawał cholernego dzieciństwa, naprawdę piękne chwile i czuję się idealnie tak jak to opisałaś :D
      Ach, sama nie wiem czemu tak jest, ale faktycznie w każdym moim opowiadaniu czy to opublikowanym, czy nie, czy pisanym na kompie czy w mojej głowie - główna postać albo żyje w mrocznym środowisku albo ma taką swoją ciemną stronę xD
      O tak Syriusz chodzący sex xD Trochę jak Itacz xD
      Upiękniłaś mi dzień, kocham cię.
      I tak, Astrid to syrenka :D

      Pozdrawiam, buziaki ;3

      Usuń
  3. Mniaaaam~! Połknęłam te 2 rozdziały + prolog niemal na raz i powiem, że chcę więcej ^-^ Postać Ally jest zwyczajnie zajebista, tak samo podoba mi się jej towarzystwo C: A wzajemne stosunki z Syriuszem...miodzio <3 Ja tu węszę coś więcej niż takie czyste ślizgońsko-gryfońskie porachunki :>

    Btw pamiętasz jak u mnie wspominałaś, że zebrało mi się na cytowanie Pottera? Robiłam to świadomie, bo jestem wielką fanką tej sagi, dlatego też będę na bieżąco śledzić to opowiadanie, bo to jedno z lepszych jakie do tej pory czytałam *w* Sama mam zamiar coś kiedyś do tego uniwersum napisać, ale to odległa przyszłość ;-;

    I jeszcze za umieszczenie historii w czasie Huncowtów - Wielki Plus~! <3

    Przepraszam, że komentarz taki nieskładny i chaotyczny, ale jestem pod wielkim wrażeniem :D

    Pozdrawiam i życzę kopa od weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to strasznie się ciesze, że tak się podoba! ;3

      Usuń
  4. I co tu zrobić... przeczytasz prolog, coś cię zaskoczy, czytasz dalej, coraz bardziej ci się podoba, a potem sie uzależniasz.
    Ja już się uzależniłam. Postać Ally bardzo mi się podoba, ten charakterek. Wiem, jak to jest do kogoś zjadliwie się uśmiechać ;>. Bardzo dobrze oddajesz klimat Hogwartu i całego świata magii, czyta się jak książkę. Może i się powtarzam, ale masz naprawdę zajefajnisty styl pisania, po prostu taki... swój. Nikogo nie udajesz, to jest mega plus.
    Czy mi się tylko wydaje, czy pomiędzy Ally i Syriuszem zaiskrzy?
    Omg, mi się na żarciki zebrało. Zaiskrzy. Już iskrzy. Ale w takim sensie nie w sensie, tylko w sensie, że się nawzajem wkurwiają. Też to właśnie przerabiam :P.
    Love, A.

    OdpowiedzUsuń

Mile widziane wszelkie sugestie, pochwały, nagany i ogólnie Wasze opinie na temat bloga. Bardzo miło jest przeczytać, że ktoś docenia moją pracę i wyraża to w komentarzu, dlatego za każdą notkę szczerze dziękuję ;3

Szkielet Smoka Panda Graphics