Ally nie zdążyła nawet opaść na ławkę obok Roxanne, bo przeszkodził jej głośny, dobroduszny głos profesora.
- Gdzie mi pouciekali moi ulubieńcy? –
zagrzmiał, przechodząc na przód klasy. – Zapraszam, pierwsza ławka jest
przeznaczona specjalnie dla was.
Alyssa ruszyła w tamtą stronę, razem z
Severusem i Lily. Pozostała dwójka unikała swoich spojrzeń jak ognia, więc
Adams zajęła środkowe miejsce, odgradzając ich od siebie, zupełnie jak w tamtym
roku.
- Nie uważasz, że trochę przesadziłaś? –
szepnął do niej Snape.
- To on zaczął – warknęła, odwracając się do tyłu i rozglądając, w poszukiwaniu Black’a. Siedział w ostatniej ławce, razem
z James’em i ze znudzeniem wpatrywał się w sufit.
- A ty musiałaś bardzo spektakularnie
skończyć...
- Nie czepiaj się!
- Dobrze kochani, sprawdzamy listę
obecności.. Adams jest, Avery jedna jest, Avery drugi.. nie ma? – Slughorn
uniósł wzrok znad pergaminu i rozejrzał się po klasie.
W tym samym momencie drzwi sali otworzyły
się z hukiem i do środka wpadł zziajany, bliźniaczy brat Roxanne.
- O no proszę!
- Przepraszam za spóźnienie profesorze,
byłem..
- Na dziedzińcu – odpowiedział za niego
Horacy, uśmiechając się szeroko. – Widziałem jak obcałowywałeś pannę Tellyron z
Ravenclawu.
- Tak no.. w sumie.. – Roger udał
zakłopotanie i usiadł obok swojej siostry. Wyglądali jak lustrzane odbicia z
charakterystycznymi, intensywnie niebieskimi oczami i złotymi włosami.
- Ach ta młodzież.. – profesor zachichotał
pod nosem. – Pamiętam jak sam byłem w waszym wieku..
Ally i Severus wymienili kpiące
spojrzenia, a Slughorn wrócił do odczytywania listy, w widocznie lepszym
nastroju. Najwyraźniej faktycznie miał co wspominać.
- Szybko zaczyna – Adams kiwnęła głową w
stronę Roger’a, który zawzięcie szeptał o czymś z Roxanne. Domyśliła się tematu ich rozmowy, bo chwilę później podniósł głowę, dokładnie przyjrzał się Syriuszowi, a
kiedy przeniósł wzrok na nią, pokazała mu środkowy palec. Wiedziała, że ten
pierścionek na coś się przyda. Avery tylko uśmiechnął się kpiąco.
- Czemu mnie to nie dziwi.. – Snape był
wyraźnie zdegustowany.
- Pettigrew.. A niech mnie, co ty robisz w
mojej klasie OWUTemowej chłopcze?
- No.. ja.. – pucułowaty Peter zarumienił
się i zająknął. – Zdałem Sumy na powyżej oczekiwań? – dokończył niepewnie.
Klasa wypełniła się cichym śmiechem uczniów.
- Ach no faktycznie, faktycznie.. –
Slughorn w zamyśleniu podrapał się po brodzie. – Ktoś musiał chyba skonfundować
twojego egzaminatora. Chociaż powyżej oczekiwań w twoim przypadku jest poprawne
ustawienie kociołka na palniku.. No nic. Potter? Jest..
Ally zachichotała pod nosem, a gdy
spojrzała przez ramię na zakłopotanego Peter’a zauważyła znaczące spojrzenia
wymieniane między James’em i Syriuszem.
- Na Merlina – mruknęła w stronę Lily. –
Naprawdę skonfundowali mu egzaminatora?
- Nie wykluczam – odparła dziewczyna,
wzruszając ramionami.
W zasadzie Ally nic do niej nie miała. Nie
były do siebie nastawione tak wrogo, jak przeciętny Ślizgon z Gryfonem. Od
kilku lat pracowały przy jednym stole na eliksirach, ze względu na to, że były ulubienicami Slughorna i przez ten czas doszły między sobą do porozumienia. Nie darzyły się jakąś wielką sympatią, ale zwyczajnie tolerowały.
- Dobrze, przejdźmy do tematu – Slughorn
wstał z zajmowanego przez siebie fotela i obszedł biurko. Oparł się o jego
krawędź, a mebel zatrzeszczał cicho w proteście. Profesor zdawał się tego nie
zauważyć, podkręcił wąsa i rozejrzał z uśmiechem po klasie. – Otwórzcie
proszę podręczniki, w pierwszym rozdziale znajdują się instrukcję do uwarzenia
różnego rodzaju trucizn, natomiast w kolejnym są antidota. Jedna strona klasy
będzie wykonywać trucizny, a ta druga odtrutki na nie. Potem zrobimy mały quiz, waszym zadaniem będzie dopasować antidotum do trucizny i jeśli wszystko będzie dobrze uwarzone, wywar
powinien się zneutralizować. Aktywnych uczniów postaram się odpowiednio
nagrodzić – Horacy był wyraźnie podekscytowany. – No, a teraz do dzieła, nie
macie czasu do tracenia! Prawa strona trucizny, lewa antidota! – i zajął swoje miejsce za
biurkiem, obserwując z uśmiechem poruszenie wśród uczniów.
Jedni ustawiali na palnikach swoje
kociołki, inni pędzili już do kredensu po ingrediencję. Natomiast trójka jego
ulubionych uczniów siedzących z przodu, zajęła się najpierw spokojnym
przeanalizowaniem składu i przepisu. Ally wybrała sobie truciznę o smoliście
czarnej barwie, która charakteryzowała się błyskawicznym i bardzo bolesnym
działaniem. Wyniszczała organy wewnętrzne i w końcu doprowadzała do ich
całkowitego obumarcia, co kończyło się natychmiastowym zgonem.
- Subtelny wybór – mruknął kąśliwie Snape,
widząc na której stronie się zatrzymuje.
Zerknęła mu przez ramię.
- Sev jak zwykle z odpowiednią dozą
elegancji. Trucizna po której człowiek zaczyna dusić się własnymi puchnącymi
organami, a w końcu umiera rozsadzony od środka?
- Aż mnie kusi żeby którąś z nich
przetestować – och, jak ona uwielbiała, kiedy na jego twarzy pojawiał się ten
fanatyczny uśmieszek. Severus miał prawdziwy talent do warzenia eliksirów,
chociaż jego zapędy były czasem czysto sadystyczne.
- I dokładnie obserwować każdą najmniejszą
zmianę zachodzącą w zatrutym? – zakpiła, unosząc brew.
- O tak.. Kogo bym tu sobie wybrał za cel..
- Doprawdy, trudny wybór.. – jak na
zawołanie, oboje odwrócili się w tył, mierząc wzrokiem czwórkę Huncwotów.
Potter i Black właśnie rzucali w siebie żabimi jelitami.
Adams przewróciła oczami i wstała,
kierując się do kredensu w rogu sali. Wyjęła z niego wszystkie potrzebne
ingrediencje i wróciła na swoje miejsce. Po drodze jeszcze odebrała od Roxanne
swoją różdżkę. W skupieniu przygotowywała każdy składnik i dodawała go do
eliksiru.
- Merlinie, co za głupoty – mamrotanie
Snape’a przerwało jej staranne krojenie korzonków jadobulwy. Pochylał się nad
swoim wyświechtanym egzemplarzem ‘Tysiąca magicznych ziół i grzybów’ i kreślił
nad instrukcjami swoje własne uwagi.
- A ty jak zwykle mądrzejszy? – dorzuciła
korzonki do swojego wywaru, a ten zasyczał i przybrał barwę czystego błękitu.
Dokładnie taką, jak opisana była w książce, więc Ally uśmiechnęła się z
satysfakcją.
- Nie moja wina, że autorzy tego
podręcznika nie mają pojęcia o warzeniu eliksirów – warknął Severus poprawiając
włosy, opadające mu na oczy.
- Oczywiście, profesorze Snape – sarknęła
Adams i przeniosła wzrok z powrotem na swoją listę.
Obok niej rozległ się głośny syk,
gotującego się wywaru.
- Zmniejsz ogień, bo ci wykipi – mruknęła
dziewczyna, zerkając kątem oka na Lily.
Ruda z roztargnieniem oderwała wzrok od
leżącej przed nią kartki.
- Och, dzięki.
- Myślałam, że nienawidzisz Pottera.
- Co? – Evans spojrzała na nią z wyraźnym
zaskoczeniem.
Ally kiwnęła brodą w kierunku kartki.
Znajdowała się na niej krótka wymiana zdań, jedno pismo było drobne i zgrabne, a
drugie zamaszyste, choć niechlujne. Lily zaraz chwyciła kartkę, rumieniąc się
przy tym nieznacznie. Adams zaśmiała się cicho, widząc jej nerwową reakcję.
- No, no, no... świntuszenie na lekcji
eliksirów? Nie poznaję cię Evans.
Twarz Lily pokryła się purpurą, kiedy
dziewczyna gwałtownie zaprzeczyła.
- Litości... Ja tylko... On... pomagałam mu z
jego odtrutką!
Alyssa zaśmiała się głośniej, ignorując
oburzenie Rudej. Właściwie to nawet nie wnikała w treść liściku, ale znała Lily
na tyle dobrze, by wiedzieć, że to nic nieprzyzwoitego. Przynajmniej z jej
strony. Po prostu zbyt dobrze się bawiła podpuszczając innych i obserwując
ich zabawne reakcję. Evans nabazgrała kilka słów na kartce i
ostrożnie odesłała ją w stronę James’a. Potem odwróciła się z powrotem i
skupiła na swoim eliksirze.
- Nie nienawidzę go.. – mruknęła cicho,
kilka minut później.
- Hm? - rzuciła tylko, oczekując na
kontynuację.
- Nie nienawidzę go – powtórzyła pewniej.
– Już nie. Znasz takie powiedzenie ‘Nie kochaj mocno, bo przyjdzie nienawiść.
Nie nienawidź mocno, bo przyjdzie miłość.’? Nie wiem czy mogę zgodzić się z tym
pierwszym, ale z drugim na pewno.
Alyssa poczuła się odrobinę nieswojo.
Zerknęła za siebie, na Syriusza, który najwyraźniej dostał przypływu ambicji,
bo starannie kroił jakiś składnik swojego antidotum. Pomimo skupienia, jego
ruchy wciąż były leniwe i wykonywane jakby od niechcenia.
- Znasz powiedzenie ‘Prawdziwa nienawiść
to dar, którego człowiek uczy się latami’? Wierzę, że tak jest właśnie w moim
przypadku i jestem z tego dumna.
Lily spojrzała na nią, unosząc zadziornie
brew.
- ‘Nie chowaj nienawiści po wieczne czasy,
ty, który sam nie jesteś wieczny’?
Ally uśmiechnęła się kpiąco.
- ‘Zaraz po miłości najsłodsza jest
nienawiść’.
- ‘W nienawiści jest strach’.
- ‘Nienawiść i zemsta nie mogą być
rodzicielami miłości’.
- ‘Nie ma większej nienawiści, niż
nienawiść kobiety do mężczyzny, kochanego wbrew swej woli’
Profesor Slughorn podskoczył na swoim
miejscu, w momencie gdy ciszę w lochu przerwał głośny wybuch śmiechu. Spojrzał
na winowajczynię całego zdarzenia. Alyssa pochylała się odrobinę do przodu,
trzymając za brzuch i próbując stłumić chichot.
- Prze-przepraszam – wydusiła w końcu z
siebie i otarła łezki rozbawienia.
Lily przyglądała jej się uważnie, z
nieprzeniknioną miną. Ally wyprostowała się i odwzajemniła spojrzenie, ciągle
rozweselona.
- ‘Nienawiść jest dobra: gorąca, solidna,
pewna – wyszeptała, a jej oczy błyszczały intensywnie, jak wtedy, gdy z zapałem odpowiadała na skomplikowane pytania nauczycieli. – Nienawiść to nie to co miłość; nie można w nią
wątpić. Nigdy. Nie znam nic pewniejszego niż nienawiść. To jedyne uczucie, na
którym człowiek się nie zawiedzie.’
- Kochani kończymy powoli, zobaczę jak wam
idzie – Slughorn wstał ze swojego miejsca i zaczął przechadzać się pośród ławek.
Evans pokręciła tylko głową, jakby z
rezygnacją i odrobiną litości. Nie spodobało się to Alyssie. Powróciła do
swojego wywaru, miażdżąc płaską stroną noża, mięsiste listki kaktusa
kwaskowatego. Obok niej Severus, z zaciętym wyrazem twarzy, kończył już swoją
truciznę. Dostrzegła drżenie jego ręki, kiedy dolewał do kociołka nektar
pstrokatej pomarańczy. Błyskawicznie, prawie instynktownie, chwyciła z blatu
połowę nasiona szarej tykwy i wrzuciła ją do jego wywaru, w momencie kiedy
dodatkowa, niepożądana kropla nektaru wpadła do środka. Eliksir zabulgotał i
zasyczał, a para buchnęła pod sam sufit.
- Cudowny refleks panno Adams – zagrzmiał
Horacy tuż nad ich głowami. – Gdyby szara tykwa nie zneutralizowała zbyt dużej
ilości nektaru z pomarańczy, wybuch rozsadziłby połowę zamku. Dziesięć punktów
dla Slytherinu. No, wracajcie do pracy – dodał na widok uczniów,
przyglądających im się z zaciekawieniem.
- Dzięki – mruknął niechętnie Severus.
- Coś jesteś dzisiaj nieswój Sev –
naprawdę, nie mogła sobie darować tej odrobiny złośliwości. – Może słyszałeś
coś, czego nie powinieneś? – zdawała sobie sprawę z tego, że był świadkiem jej rozmowy z Lily. Trudno żeby nie, kiedy dzielili razem ławkę.
Snape nie odpowiedział i obrzucił ją tylko
lodowatym spojrzeniem.
Jakiś czas później, trucizna Ally była
prawie gotowa. A sama Ally wściekła. Nie miała pojęcia dlaczego, bo
zrobiła idealnie wszystko co trzeba, ale barwa jej eliksiru, pomimo smolistej
czerni, miała w sobie jeszcze szarawe plamy, których nie dało się rozmieszać.
- Kurwa – syknęła pod nosem, jeszcze raz
czytając instrukcję.
Severus zajrzał jej przez ramię, a potem z
uwagą obejrzał i powąchał zawartość kociołka. Na koniec uśmiechnął się cierpko
i spojrzał na nią tryumfalnie.
- Powiesz mi z łaski swojej co jest nie
tak? – warknęła, wymachując ze złości chochlą.
- Nie mogę, sama na to wpadnij – spojrzała
na niego tak, że westchnął z rezygnacją. – Mówiłaś wcześniej coś w stylu, że
nienawiść jest słodka?
Adams naburmuszyła się, ale sekundę
później jej twarz rozjaśniło zrozumienie. Uśmiechnęła się szeroko i rzuciła w stronę kredensu. Chwilę
pogrzebała w jego wnętrzu, po czym w podskokach wróciła na swoje miejsce,
trzymając w dłoni małą, szklaną fiolkę. Odkorkowała ją i wlała do wywaru jedną
kroplę, zamieszała, a że rezultat nie zadowolił jej do końca, dodała jeszcze
dwie. W końcu eliksir nabrał swojej perfekcyjnie czarnej barwy i bulgotał
leniwie na wolnym ogniu, a znad błyszczącej powierzchni unosił się słodkawy zapach.
Szklana fiolka, która leżała teraz na blacie, zawierała w sobie zwykły,
rozpuszczony cukier.
- Obstawiałem, że użyjesz raczej miąższu
jakiegoś owocu, ale to zaburzyłoby konsystencję. Brawo Ally, jestem pod
wrażeniem – nawet pochwała w ustach Severusa brzmiała jak zwyczajna kpina.
Pomimo to, Alyssa uśmiechnęła się szeroko.
- Siedem lat, a ty ciągle mnie nie
doceniasz...
___________________________________
Cytaty występujące w rozdziale:
1. 'Nie kochaj mocno, bo przyjdzie nienawiść. Nie nienawidź mocno, bo przyjdzie miłość.' - Victor Hugo
2. 'Prawdziwa nienawiść to dar, którego człowiek uczy się latami.' - Carlos Ruiz Zafon
3. ‘Nie chowaj nienawiści po wieczne czasy, ty, który sam nie jesteś wieczny.' - Arystoteles
4. ‘Zaraz po miłości najsłodsza jest nienawiść.' - autor nieznany
5. ‘W nienawiści jest strach.' - Fryderyk Nietzsche
6. ‘Nienawiść i zemsta nie mogą być rodzicielami miłości.' - autor nieznany
7. ‘Nie ma większej nienawiści, niż nienawiść kobiety do mężczyzny, kochanego wbrew swej woli.' - Agatha Christie (odrobinę zdeformowany)
8. ‘Nienawiść jest dobra: gorąca, solidna, pewna. Nienawiść to nie to co miłość; nie można w nią wątpić. Nigdy. Nie znam nic pewniejszego niż nienawiść. To jedyne uczucie, na którym człowiek się nie zawiedzie.’ - Eric Emmanuel Schmitt
Proszę się nie dziwić imponującemu oczytaniu dziewczyn - nawet w Hogwarcie można mieć zajęcia z literatury ;)
Pozdrawiam, buziaki ;3
Super rozdział. Bardzo ciekawie piszesz, nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń@Tickilaka
No to jestem w końcu i ja! Wiem, długo zajęło mi ogarnięcie dupy do komentarza, no ale co ja poradzę no..... Mogę jedynie prosić na kolankach o wybaczenie. To jak, ułaskawiona? :>
OdpowiedzUsuńNiesamowicie i szalenie lubię Allysę <3 Ta dziewczyna ma w sobie ten charakterek, dokładnie taki jak lubię. Zadziora, nie da sobie w kasze dmuchać i w dodatku ma zamiłowanie do czarnej magii. O tak, gdybym żyła w świecie Pottera, to z pewnością to lekcji obrony przed czarną magią bym najbardziej wyczekiwała, te wyzwania i wgl. Dlatego podobała mi się scena z poprzedniej notki, kiedy to Ally powalczyła sobie z Blackiem. Ach, ta dwójka jest cudowna. Black niby tryska nienawiścią, ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że robi wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę wiecznie rozgniewanej na niego Adams. Chociaż ta z kolei darzy go już tylko czystą nienawiścią, ach... znaczy podobno. Ale między nienawiścią a miłością to tylko krok!
Od początku opowiadania zastanawiałam się, jaki stosunek Adams ma do Lily. I oto dałaś mi w końcu odpowiedź. Nie powiem, nie spodziewałam się, że dziewczyny muszą dzielić wspólną ławkę, w dodatku - o zgrozo! - ze Snapem. Biedny Smarkerus tylko musi słuchać jak dziewczyny gruchają sobie na temat Pottera... Uch, to trochę nie fair ze strony Alyssy, że rozmawia z Evans na temat Jamesa, mimo że wie, że jej przyjaciel się kocha w Lily. Z drugiej jednak strony strasznie mi się podobała ta konwersacja dziewczyn. Idealnie dopasowałaś cytaty, aż byłam w szoku, że można je tak dobrze dobrać! Chyba musiałaś się trochę naszukać xd Ale wierzę, że to jednak Lily miała rację! W końcu ja wiem, że w tym nagłówku jest Black, a to nie może być przypadek :>
Wgl ucieszyło mnie, kiedy przeczytałam, że Severus robi notatki do przepisów eliksirów. Od razu mi się przypomniał "Książę Półkrwi" a to moja ulubiona część <3 Kurczę, właśnie zdałam sobie sprawę, że lubię Smarkerusa... o zgrozo, co te blogi robią z człowieka xd
Rozdział genialny <3 Informuj mnie dalej o nowościach na mailu, ok?
Pozdrawiam i WENY! <3
Najbardziej mnie rozśmieszyły rozmowy Slughorna z uczniami. Zaraz po Lupinie to on, był moim ulubionym nauczycielem . ;)
OdpowiedzUsuńTo zadziwiające, że właśnie rodzeństwo Avery przypadło mi do gustu. Takie drugoplanowe postacie, a jednak! No i jeszcze Peter konfundujący egzaminatora - to jest to! xd
Cieszę się, że pojawił się wątek Jilly <3 To moja ulubiona kanoniczna para na równi z Remusem i Tonks. :3
No i cieszę się, że pokazała się Lily i 'rozmawiała' z Adams. Czekełam na nią :p
U mnie rozdział - wiesz - za miesiąc ;C , niestety! Postaram się dodać jednocześnie dwa czy tam trzy...
Buziaki madame Rosmerto xd :*
Witam. Przeczytałam wszystkie twoje rozdziały.
OdpowiedzUsuńI czy istniała możliwość informowania mnie?
Na moim blogu history-by-paradise.blogspot.com
CUDOWNY JAK ZAWSZE! I wiesz co jeszcze? Jak zawsze tak bardzo krótki. Haha Ale podejrzewam,że nawet jakby był niewiarygodnie długi to dla mnie i tak byłby za krótki,bo strasznie wciągające to Twoje opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuńSeverus jest zazdrosnyyy.
Och matko Lily chyba jest święcie przekonana,że nienawiść między Syriuszem a Ally przemieni się w miłość. Szczerze mówiąc też mam taką nadzieję. Haha
Ally się chyba domyśla,że Snape coś do niej czuje huhu był taki rozdrażniony.
Mimo,iż mam mało czasu to i tak czasem tu wchodzę i jestem rozczarowana,bo nie ma rozdziału,ale w ostatnim czasie byłam zupełnie zalatana, tak więc dziś wchodzę i jest! Takie szczęście. :))
Nie nudzę już. Dziękuję Ci,że piszesz tego bloga,bo jest P R Z E C U D O W N Y !!!
Czekam z upragnieniem na kolejny rozdział hihi ♥
Życzę napadu weny ((:
Świetny rozdział. Dopiero czwarty czytam, a to juz mój ukochany blog. Na miejscu Ally też bym się zaśmiała. Doprawdy, mam tyle taktu i wdzięku, co słoń w składzie porcelany. Ale te wszystkie fragmenty o nienawiści przechodzacej w miłość... muszę przyznać, że mnie przestraszyłaś. Nic więcej nie powiem.
OdpowiedzUsuńPo prostu, wielki szacun.
Love, A.