W weekend po pierwszym tygodniu szkoły, Alyssa miała zamiar odpocząć. Tak wczesne wstawanie z pewnością jej nie
służyło, a początki były zawsze najtrudniejsze. Niestety ktoś postanowił
brutalnie pokrzyżować jej plany. Ze snu wybudziło ją gwałtowne kołysanie, gdy ktoś
najwyraźniej szarpał ją za ramię. Jeszcze nie do końca świadoma, strzepnęła
rękę intruza i mamrocząc coś pod nosem, odwróciła się na bok.
- Ally proszę cię, nie mamy czasu!
Szarpanie wznowiło się, i o ile to
możliwe, stało jeszcze bardziej denerwujące.
- Roger się wścieknie jak zaraz nie
przyjdziesz, ruchy!
Adams z przeciągłym ziewnięciem wtuliła
twarz w poduszkę.
- Mówię poważnie, wstawaj!
- Goń się... – jęknęła dziewczyna, gdy
została gwałtownie pociągnięta do siadu.
- No, dobrze ci idzie. Teraz ubieraj się i
idziemy – gdy tylko uścisk na jej rękach zniknął, ponownie bezwładnie opadła na
pościel. – Ally...
Wreszcie Alyssa otworzyła oczy i zmierzyła
niechętnym, zaspanym spojrzeniem nieproszonego gościa. Wysoka mulatka siedziała
na skraju jej łóżka, z zaciętym wyrazem twarzy. Orientalną urodą zdecydowanie
wyróżniała się na tle innych hogwarckich uczennic. Jej tęczówki miały
intensywną, czekoladową barwę, a brązowe włosy były gęste i zwijając się w
ciasnych lokach, sięgały jej niemal bioder.
- Mel... – westchnęła niechętnie Adams. –
To naprawdę dzisiaj?
Melanie Crosser pokiwała energicznie
głową.
- Nie chce mi się wierzyć, że zapomniałaś.
Próbuję cię obudzić chyba z pół godziny, a wcześniej był tu już Roger.
- Hm? Serrio?
- Na Slytherina, naprawdę tego nie
pamiętasz? – Melanie zachichotała cicho. – Zaraz przed wyjściem był cię
obudzić, pominę to, jak w ogóle wszedł do tego korytarza skoro jest
przeznaczony tylko dla dziewczyn. No ale powiedział, że cię obudził, chwilę
pomarudziłaś, ale powiedziałaś, że już idziesz. Czekaliśmy na ciebie strasznie
długo, w końcu Roger się wkurzył i kazał mi po ciebie iść. Już widzę jak się na
tobie wyżywa, kiedy w końcu przyjdziemy.
- Mam go w dupie – odparła niezadowolona
Alyssa, ale zaraz wybuchnęła śmiechem. – Za cholerę nie kojarzę żeby tu
wcześniej był.
- Zawsze miałaś twardy sen. Ale to trochę
jego wina, powinien już wiedzieć, że nawet kiedy sprawiasz wrażenie rozbudzonej
i kodującej informacje, nie zawsze tak jest. Dobra, ale serrio się
zbieraj.
Alyssa niechętnie opuściła ciepłe łóżko i
zaraz uderzył ją chłód panujący w dormitorium. Przeklinając pod nosem na
poranki, zimno, Rogera i cały świat, zaczęła szukać ubrań. Melanie początkowo
biernie przyglądała się jej ospałym ruchom, ale kiedy próbowała ubrać różową
skarpetkę, podczas gdy na drugiej nodze miała już niebieską, w końcu się
zlitowała. Wyjęła zza pazuchy różdżkę i kierując ją na dziewczynę, wymruczała
pod nosem krótką formułkę. Całe zmęczenie natychmiast opuściło Alysse, jakby
właśnie wstała po całym dniu odpoczywania i na dodatek wypiła mocną kawę.
Wymamrotała jakieś podziękowania i poprawnie założyła na siebie każdą
część garderoby. Zniknęła na dosłownie kilka sekund w łazience, a kiedy była
już gotowa, wyjęła z dna kufra swojego Zefira 103, jedną z najlepszych mioteł
wyścigowych, dostępnych aktualnie na rynku.
- Która w ogóle godzina? – spytała, gdy
miały już opuszczać dormitorium.
- Dochodzi siódma – odparła wesoło
Crosser.
Adams naburmuszyła się, spoglądając
zazdrośnie przez ramię, na swoje ciągle pogrążone w śnie koleżanki. Dzięki
zaklęciu Melanie była całkowicie rozbudzona, ale nie zmieniało to faktu, że
chętnie by sobie jeszcze poleżała.
Dziewczyny wyszły z zamku, nie napotykając
po drodze żywego ducha. Na błoniach powitał je lekki, chłodny wiatr. Niebo było
szarawe, ale zapowiadało się na dobrą pogodę. Po krótkiej wędrówce przez wysoką
trawę, znalazły się na boisku do Quidditcha. Alyssa pierwsza stanęła przed
drzwiami do szatni Ślizgonów i weszła ostrożnie do środka, gotowa uchylić się,
na wypadek gdyby wściekłemu Rogerowi przyszło do głowy rzucić w nią jakimś
zaklęciem. Niewiele się myliła. Wprawdzie Avery nie mierzył w nią różdżką, ale
jego gniewna mina wskazywał na to, że może do tego dojść w najbliższym
czasie.
- Ile do cholery jasnej można na ciebie
czekać? – warknął, stojąc na środku szatni i wpatrując się w nią groźnie.
- Tyle ile będzie trzeba – odparła
lekceważąco, patrząc na niego chłodno.
- Posłuchaj księżniczko, jestem kapitanem
tej drużyny, a ty jej członkiem, więc masz się mnie słuchać bo inaczej...
- Bo inaczej co? – przerwała mu, podchodząc
bliżej.
- Wywalę cię – wycedził przez zęby.
- Już to widzę.
- Chcesz się przekonać?!
- Śmiało.
- Hej! – Melanie chwyciła Alysse za
łokieć, bo ta już zbliżała się do Rogera z wyciągniętą różdżką. Mulatka słynęła
ze swojego opanowania i łagodności, a na dodatek posiadała specyficzny dar
uspokajania rozzłoszczonej Adams. Oczywiście nie zawsze się udawało, ale
kluczem do sukcesu była interwencja, zanim dziewczyna zacznie krzyczeć i rzucać
dookoła zaklęciami. – O ile się nie mylę, mieliśmy omawiać nową taktykę. Więc
zamknijcie się w końcu i nie traćmy więcej czasu.
Alyssa wydała z siebie bliżej
niezidentyfikowany dźwięk, coś pomiędzy prychnięciem pełnym wzburzenia, a
lekceważącym pomrukiem. Wzruszyła ramionami i usiadła na ławce pod ścianą.
Roger za to odetchnął kilka razy i rozejrzał się dookoła, patrząc uważnie na
każdego członka swojej drużyny. Regulus Black, ich szukający, siedział koło
Ally i kiwał się sennie w przód i w tył. Chodził do piątej klasy razem z
Melanie, która od roku grała w drużynie na pozycji ścigającego. Drugim
ścigającym była Alyssa. Po drugiej stronie Regulusa siedział pałkarz – Dereck
Mulciber. Był wysokim, umięśnionym typkiem, który nie grzeszył inteligencją,
ale siłą ramion owszem. Potrafił bardzo celnie uderzyć tłuczkiem, a przeciwnik,
który nim dostał, zwykle nie kończył najlepiej. Roger grał na pozycji obrońcy.
- Dobra, o dziewiątej zaczynają się testy
na trzeciego ścigającego i drugiego pałkarza – zaczął Avery. – Mam nadzieję, że
dorwiemy jakichś dobrych zawodników, bo w tym roku po prostu musimy pokonać
Gryfonów.
- To samo słyszałam ostatnio – mruknęła
Melanie.
- Ta, a skończyło się tym, że przegraliśmy
zaledwie dziesięcioma punktami i Ally wdała się w taką kłótnię z moim bratem,
że musiał ich rozdzielać dyrektor – dopowiedział Regulus, a na jego przystojnej
twarzy pojawił się kpiący uśmiech.
- Należało mu się – burknęła Adams, która
na samo wspomnienie tamtego meczu automatycznie robiła się zła. Przeszedł on do
historii jako jedna z najbardziej brutalnych rozgrywek, chociaż tak naprawdę,
każdy mecz między Gryffindorem a Slytherinem obfitował we wszelkiego rodzaje
faule i łamania regulaminu. O bójkach na koniec nie wspominając. Tamtego dnia
Ally kilkukrotnie została zrzucona z miotły, a choć odwdzięczała się tym samym,
Syriusz szydził z niej wypominając brak umiejętności, co wyjątkowo godziło w
jej dumę, zwłaszcza że zdobyła wtedy sporą ilość punktów.
- Owszem, przesadził. Ale to ty pierwsza
wyjęłaś różdżkę – odparł młody Black. – Chociaż to było całkiem widowiskowe,
jak zaczęłaś go okładać jego własną miotłą.
- Szkoda, że w końcu ją złamałaś, była
naprawdę dobra – dodała Melanie.
- Dobra, cicho – uciął w końcu Roger. –
Chodzi mi o to, że byliśmy już naprawdę blisko zdobycia Pucharu, bo co to niby
za różnica dziesięciu punktów? Dlatego w tym roku musimy ich zmiażdżyć...
Przemawiał z zapałem przez dobre
kilkanaście minut, a Ally zupełnie go nie słuchała. W końcu ogłosił rozpoczęcie
treningu. Najpierw mieli polatać i rozgrzać się, potem udać na śniadanie, a po
powrocie zacząć sprawdziany do drużyny.
Kiedy wyszli z szatni, odziani w
szmaragdowe szaty do Quidditcha, niebo było już bardziej błękitne, chociaż
ciągle liczne chmury przykrywały słońce. Alyssa z lubością dosiadła swojej
miotły i wzbiła się w powietrze. Uwielbiała czuć ten pęd powietrza targający
jej włosami i zupełnie nie przeszkadzał jej chłodny wiatr, chłostający ją po
twarzy. Szybując wysoko na miotle czuła się bardzo pewnie, a treningi i mecze
wywoływały u niej gwałtowne skoki adrenaliny. Uwielbiała, nieraz brutalną,
pogoń za kaflem, unikanie tłuczków i trafianie w jedną z trzech obręczy.
Dostała się do drużyny już w drugiej klasie i w tym samym roku wygrali Puchar
Quidditcha. Zatrzymali go jeszcze w kolejnym roku, ale potem zwycięstwo
trzykrotnie objęli Gryfoni. W tym roku postanowiła zrobić wszystko, żeby pod
koniec rozgrywek ściskać w dłoni złoty puchar i patrzyć wyniośle w zawiedzioną
twarz Syriusza Blacka.
*
Syriusz wraz ze swoimi przyjaciółmi,
wchodził właśnie do Wielkiej Sali. Jego plany spokojnego skonsumowania
śniadania pokrzyżowała postać, która właśnie wychodziła z jadalni. Regulus
również go dostrzegł i zatrzymał się prawie w tym samym momencie. Miał na sobie
szatę do Quidditcha, a za nim pojawiła się po chwili reszta drużyny. Obaj
bracia byli do siebie niesamowicie podobni, choć wyraźnie było widać dwuletnią różnicę
wieku między nimi. Teraz mierzyli się chłodnymi, pełnymi wrogości
spojrzeniami.
- Wcześnie zaczynacie – James ze złośliwym
uśmiechem zwrócił się do Rogera. – Obawiam się jednak, że na niewiele wam się
to zda.
- Powtórzysz to Potter, kiedy już wygramy
Puchar – odwarknął blondyn pogardliwie.
- Już słyszeliśmy coś
podobnego, nawet kilka razy.
- I jakoś wam nie wyszło – Syriusz włączył
się do wymiany zdań.
- Myślicie, że taka marna przewaga robi z
was jakichś bohaterów?
- Każda przewaga się liczy Avery. Jakby
nie patrzeć zaważyła na naszym zwycięstwie – dodał Remus.
- Nie nacieszycie się nim długo – rzucił
Roger i wyminął ich, razem z Melanie i Dereckiem, który mijając Jamesa,
potrącił go mocno swoim szerokim barem.
Potter zaklął pod nosem i chciał się
odegrać, ale Remus powstrzymał go ostrzegawczym spojrzeniem. Wzdychając ciężko,
postanowił ten jeden raz odpuścić. Ciągle stojący przed nimi Regulus już miał
rzucić jakąś uwagę w stronę brata, gdy ktoś wpadł na niego gwałtownie od tyłu i
chwycił pod ramię.
- Hej Regi, co tu jeszcze robi... – Alyssa
urwała, a szeroki uśmiech zszedł z jej twarzy, gdy natrafiła spojrzeniem na
czwórkę Gryfonów.
- Adams – rzucił lodowato Syriusz, patrząc
niechętnie na jej bliskie stosunki ze swoim bratem.
- Black – warknęła, nieświadomie wbijając
paznokcie w ramię Regulusa, który syknął cicho.
- Myślałem, że masz lepszy gust – nie mógł
darować sobie tej uwagi, był zbyt ciekaw jej reakcji.
Alyssa prychnęła pod nosem i zaczepnie
przysunęła się jeszcze bliżej młodszego Blacka.
- I kto to mówi. Słyszałam, że kręcisz z
tą dziwną blondynką z Ravenclawu... jak jej tam... Remimi? Nie... Remolina...? –
udała, że się zastanawia, wznosząc oczy do sufitu.
- Remilia – poprawił ją odruchowo Syriusz.
Zaraz jednak jego wargi wykrzywił złośliwy uśmiech. – A co, zazdrosna?
Ally zaśmiała się pogardliwie.
- Tak jak mówiłeś, mam lepszy gust.
- Jędza.
- Dupek.
- Wariatka!
- Idiota!
James i Regulus w tym samym momencie uciszyli swoich przyjaciół i pociągnęli ich w swoje kierunki.
- Daruj już sobie Łapciu, Peter pewnie
umiera z głodu.
- Chodź Ally, zaraz trening.
- Do zobaczenia zazdrośnico! – krzyknął
jeszcze Syriusz przez ramię.
- Chyba na mózg ci padło! – odparła Alyssa,
w połowie sali wejściowej.
*
Z perspektywy Alyssy, sprawdziany ciągnęły
się niemalże w nieskończoność. Chętnych w tym roku była masa, a że większość z
nich należała do młodszych klas, trudno było zapanować nad harmidrem. W końcu
Roger wyrzucił z boiska wszystkich pierwszaków, połowę drugoklasistów i większą
część dziewczyn, chichoczących i robiących maślane oczka w stronę jego lub
Regulusa. Potem nie było łatwiej, kilka osób spadło z mioteł, kilka na siebie
powpadało w locie, a jakiś nieumiejętny, początkujący pałkarz pomylił tłuczek z
głową swojego kolegi. Początkowo cała ta sytuacja wyłącznie bawiła Alysse,
siedziała w najniższym rzędzie trybun i zaśmiewała się ze zdzierającego gardło
Rogera. Ale kiedy kilkoro najbardziej utalentowanych szczęśliwców miało zacząć
sprawdzian z resztą drużyny, jedynym co odczuwała była ciągle rosnąca irytacja.
Pierwszy poziom wściekłości nastąpił, gdy jakieś dwie dziewczyny, oczekujące na
swoją kolej, wdały się w głośną rozmowę na temat wątpliwych zalet hogwarckiego
przystojniaka – Syriusza Blacka. Od ich barwnych epitetów i rozmarzonych
głosików zrobiło jej się autentycznie niedobrze. Drugi poziom nadszedł
błyskawicznie, gdy jakiś trzecioklasista wpadł na nią w locie i prawie zrzucił
z miotły. Mogłaby to wybaczyć, gdyby wstrętny gówniarz nie był tak zarozumiały
i nie starał się przekonać wszystkich, że wypadek był tylko i wyłącznie jej
winą, bo jego umiejętności miotlarskie są o niebo lepsze, a w ogóle to kobiet
nie powinno się wpuszczać na boisko. Zapłacił za te teksty, chociaż zdaniem
Adams cena była zbyt mała – Melanie zdążyła ją odciągnąć zanim trwale go
uszkodziła. Trzeci poziom wściekłości doprowadził do wybuchu, w momencie, gdy rozpędzony do granic możliwości tłuczek uderzył ją prosto w twarz. Zalana
krwią, zła i przeklinająca na nieumiejętnego pałkarza, wylądowała chwiejnie na
ziemi. Reszta drużyny natychmiast ją otoczyła, a Roger po krótkich oględzinach,
nakazał Melanie natychmiastowe zaprowadzenie jej do Skrzydła Szpitalnego.
Czwartego poziomu wściekłości nie aktywowała, doprowadziłoby to chyba do
autodestrukcji, biorąc pod uwagę utratę krwi i promieniujący z twarzy ból.
Niemniej jednak sala wejściowa była zatłoczona uczniami zmierzającymi na obiad,
a ich zaciekawione spojrzenia tylko dodatkowo ją zdenerwowały. Całe szczęście,
że Melanie mocno ją trzymała, bo pomimo posoki obficie moczącej jej ubranie i
ściekającej na podłogę, mogłaby jednak spróbować zrobić komuś krzywdę, kiedy w
tłumie mignęła jej wykrzywiona w kpiącym uśmiechu twarz Syriusza Blacka.
- Na Merlina, siadaj dziecko! – rozkazała
pani Pomfrey, gdy tylko weszła do szpitala.
Alyssa posłusznie zajęła jedno z białych,
metalowych łóżek i pozwoliła pielęgniarce zająć się swoją twarzą. W między
czasie wysłuchała całej litanii na temat tego, jaki brutalny jest Quidditch i
że powinien zostać zakazany, bo odsetek rannych z roku na rok wzrasta.
- Nos złamany w dwóch miejscach –
zawyrokowała pani Pomfrey, po zatamowaniu krwawienia i wyczyszczeniu jej
twarzy.
- Ale wszystko będzie w porządku? – spytała
zaniepokojona Melanie, siedząca na krześle przy łóżku.
- Oczywiście. Naprawienie kości to nic, za
kilka minut panna Adams będzie cała i zdrowa.
- Żeby mi tylko garb nie został –
wymamrotała Ally, gdy kobieta wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią w jej
nos.
*
Piętnaście minut później Alyssa i Melanie
opuściły Skrzydło Szpitalne, kierując się w stronę jadalni, na spóźniony obiad.
Nos Ally doprowadzony był już do porządku i nikt by nie pomyślał, że jakiś czas temu został zmiażdżony przez morderczą piłkę. Po błyskawicznym
posiłku, zjedzonym w opustoszałej Wielkiej Sali, szybko znalazły się w swoich
dormitoriach, gdzie Adams ze wstrętem zrzuciła z siebie zakrwawioną, szmaragdową
szatę i zastąpiła ją lekkim, czerwonym sweterkiem i czarnymi spodniami.
Wiecznie zmarznięte dłonie schowała w rękawach, a na nogi włożyła grube
skarpety. Z ulgą opadła na swoją kanapę w Pokoju Wspólnym Slytherinu.
- Kogo w końcu mamy w drużynie? – spytała, siedzącego nieopodal Regulusa.
- Pałkarzem jest Rayan Smith, taki
trzecioklasista. Niski, ale cholernie umięśniony i celnie odbija tłuczek. Ze
ścigającym były większe problemy, było kilku naprawdę dobrych kandydatów. W
końcu wygrał Ethan Stivler z szóstej klasy. Znasz go? – dodał, gdy Alyssa
prychnęła cicho.
- Ta, poznałam go na przyjęciu u Slughorna
w zeszłym roku. Strasznie wkurzający typek, ciągle by gadał tylko o
sobie.
Dalszą konwersację uniemożliwiło głośne
wejście Rogera, Toda i kilku innych siódmoklasistów, ściskających w dłoniach
butelki Ognistej Whisky.
- Ludzie, trzeba uczcić nowy skład
drużyny! – wrzasnął Avery, a tłum Ślizgonów zebranych w Pokoju Wspólnym ryknął
z uciechy.
Ktoś zgasił światło, ktoś inny włączył
głośną muzykę, na wszystkich stołach nie wiadomo skąd pojawiły się przekąski, a
alkohol lał się strumieniami.
- Za wygraną w Pucharze Quidditcha! – padł
pierwszy toast.
Alyssa wymknęła się z przyjęcia, zanim
zdążono namówić ją na chociażby jedną kolejkę.
*
W przeciwieństwie do swoich znajomych,
Alyssa uwielbiała przychodzić do biblioteki. Panujący w pomieszczeniu, senny
spokój potrafił odprężyć ją prawie jak joga, a specyficzny zapach kurzu i
starych książek wcale jej nie przeszkadzał. Stopy odziane w wełniane skarpety
stąpały bezszelestnie po kamiennej posadce czytelni, czym zaskarbiła sobie
pełne aprobaty spojrzenie pani Pince – kobiety z wyglądu bardzo przypominającej
sępa, o stanowczym, ostrym charakterze. Uczniowie wiecznie psioczyli na jej
wyczulony słuch i rygorystyczne zasady, ale Ally lubiła ją między innymi
dlatego, że podzielała jej miłość do książek.
Adams zajęła jeden z nielicznych, wolnych
stolików w centrum obszernego pomieszczenia i położyła na stole swoją torbę.
Wyjęła z wnętrza rolkę pergaminu, kałamarz i pióro. Potem wstała z miejsca i
zagłębiła się w rząd półek zapełnionych książkami, w poszukiwaniu dzieł, które
pomogą jej przy pisaniu wypracowania na poniedziałkową lekcję
transmutacji.
*
Alyssa zmieniła pozycje, podciągając
kolana pod brodę i nie przerywając pisania. Od kilkugodzinnego siedzenia na
twardym krześle rozbolał ją już kręgosłup. Zapisany prawie w całości pergamin
wił się po stoliku, a ona wcale jeszcze nie zmierzała do końca pracy. Z uwagą
przekartkowała strony ciężkiej, starej księgi i w zamyśleniu odgarnęła włosy z
twarzy, zostawiając na policzku smugę atramentu. Odłożyła na chwilę łabędzie
pióro na blat biurka i sadowiąc się wygodniej w krześle, odchyliła głowę do
tyłu. Sięgnęła po swoje wypracowanie, z zamiarem przeczytania go od początku i
zastanowienia się, czego jeszcze brakuje. Wśród ksiąg i fałd papieru z trudem
odnalazła początek, a gdy już jej się to udało, wytrzeszczyła oczy. Jej drobne,
odrobinę niechlujne pismo zniknęło, pozostawiając po sobie czystą kartkę.
Przerzuciła kilka centymetrów rolki, z niedowierzaniem odnajdując wreszcie
czarny atrament. Litery nieustannie znikały, stopniowo, od początku do końca
pergaminu, jakby gumowała je czyjaś niewidzialna ręka. Ally przeklęła pod nosem
i z kieszeni torby, zwisającej z oparcia krzesła, wyjęła swoją różdżkę.
Wymamrotała kilka słów i już wiedziała, że ktoś w pobliżu postanowił odrobinę
się rozerwać.
- Potter albo Black – warknęła głośno,
dochodząc do wniosku, że na taki pomysł mógł wpaść tylko jeden z gryfońskich
dowcipnisiów. – Wyłaź bo nie ręczę za siebie.
W rzędzie książek oddalonym od niej o
kilka metrów rozległ się stłumiony śmiech. Po chwili w jej stronę kroczył
leniwie Syriusz Black, z rękami w kieszeniach i uśmiechem, wciąż błąkającym się
na wargach. Nie miała już siły na kolejny poziom wściekłości, a cała złość i
irytacja gromadząca się w niej tego dnia, zmieniła się w końcu w całkowitą
beznadzieję. Z ciężkich westchnięciem złożyła głowę na blacie stołu, robiąc to
może odrobinę zbyt gwałtownie, o czym świadczył delikatny ból czoła.
- Wiesz, że jesteś jedynym Ślizgonem w
bibliotece dzisiejszego wieczoru? – zagadnął, opierając się o kant stołu obok
niej. – Zastanawiałem się czy cię wygnali, za niegodne Slytherinu wykrwawianie
się, czy...
- Jedno szczęście, że nasz Dom znajduje
się głęboko pod ziemią i nikt nie słyszy wrzasków pijanych nastolatków –
przerwała mu nagle, odchylając się na oparcie i podwijając pod siebie
nogi.
- Z tego co wiem jakoś nigdy nie unikałaś
imprez – zauważył, nie odrywając od niej oczu.
- Black – jęknęła, w między czasie
przełamując jego zaklęcie i sprawiając, że wypracowanie w całości powróciło na
pergamin. – Zaklęcie Rozbudzające działa genialnie, ale tylko przez jakiś czas,
sprawiając, że potem jesteś zmęczony pięć razy bardziej niż byłeś. Zaliczyłam
dzisiaj kilka wybuchów wściekłości, prawie zabiłam drugoklasistę, złamano mi
nos w dwóch miejscach i jestem prawie pewna, że straciłam dzisiaj z litr krwi.
Filch pewnie do tej pory przeklina mnie, czyszcząc całą drogę ze schodów
wejściowych do Skrzydła Szpitalnego. Ostatnie o czym teraz marzę to
imprezowanie i słuchanie twojego głosu.
Syriusz wpatrywał się w nią chwilę, jakby
się nad czymś zastanawiał. W końcu szeroki uśmiech przyozdobił jego twarz, a on
sam opadł na krzesło obok niej.
- W takim razie pomilczmy – rzekł, odsuwając jej pergamin i robiąc miejsce na swój. Wyjął z torby pawie pióro i
zaczął coś notować, a Alyssa po kilku sekundach przyglądania mu się z
niedowierzaniem, wróciła do swojego wypracowania.
_________________________________
No hej ♥
Rozdział opóźniony, powinien pojawić się jakoś w sobotę, ale miałam drobne problemy z komputerem.
Prawie zeszłam na zawał, bo nie wiedziałam czy uda mi się odzyskać mój ukochani folder ze wszystkimi tekstami, ale na szczęście wszystko jest ok ;3
Chętnych zapraszam do sprawdzenia od czasu do czasu zakładki z bohaterami, bo na bieżąco dodaję nowe postacie, i nie ukrywam, trochę czasu to zajmuje.
Ściskam i pozdrawiam <3
Edit 14.01
Pomimo tego, że oficjalnie nie biorę udziału w Libsterach i innych takich, odpowiem na pytania Risu, ale nominację sobie odpuszczę. No to by było tak:
1. Przyznaj się, do którego domu w Hogwarcie należysz?
- Zdecydowanie Slytherin :D
2. Twój ulubiony środek lokomocji?
- Samochód ;x nie cierpię autobusów i innych takich masowych urządzeń lokomocyjnych, za dużo ludzi.
3. Gdyby kręcono w Hollywood film o twoim życiu, która z gwiazd najlepiej sprawdziłaby się jako ty?
- No ale żeś pytanie wymyśliła ;__; w sumie perspektywa filmu o mnie jest baaaaardzo kusząco, ale jakoś nie umiem wybrać odpowiedniej aktorki. Angelina Jolie niech będzie, a co xD
4. Film w kinie czy zaciszu domowym?
- Kino ♥
5. Twój najpopularniejszy rozdział to?
- Prolog xD
6. Jaka by była pierwsza rzecz, którą byś zrobiła, gdybyś była potworem z Loch Ness?
- ahahahhaaha kocham to pytanie! Zjadłabym kogoś. A potem pokazała całemu światu, że faktycznie istnieję, wywołując jakąś katastrofę.
7. Piosenka na dziś?
- Nie wiem ;c
8. Jak widzisz siebie za dziesięć lat?
- Kobieta sukcesu, biznes women, famme fatalle.. bez dwóch zdań.
9. Jaka jest twoja największa zaleta i wada?
- Zaleta hmmm.. jest z czego wybierać xD
A tak serrio, to nie mam pojęcia. Moim zdaniem może jakiś tam talent do pisania, bo marzy mi się w przyszłości osiągnąć sukces w tej dziedzinie.
Wada.. tu to jeszcze większe pole do popisu xD czasami mam ochotę wszystkich pozabijać.
10. Morze, jezioro, czy góry?
- Morze!
11. Jak spędzasz wolny czas?
- Czytanie, pisanie, znajomi, odmóżdżanie się w internetach.
Pozdrawiam! ;3
Ally mimo, że ma charakter, ma też pecha :D Od razu mi się Tonks przypomniała.
OdpowiedzUsuńA to że Black z nią usiadł... TO JEST SPOSÓB NA PODRYYYW!
MILCZENIE!
Nie żeby coś, ale nominowałam cię do Liebster Award :D
UsuńBoziu ta końcówka>>>>>>>>>>>
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie jest mój ulubiony blog. Najlepszy ze wszystkich jakie czytałam.
Nadal ubolewam, bo rozdziały pojawiają się tak rzadko. :c
Kiedy wreszcie zacznie się coś głębszego dziać między tym dwojgiem? Chociaż przyznaję końcówka najsłodsza na świecie adwffsyhcfeyudsr
Kiedy kolejny rozdział? Błagam w weekend błagam. Kiedy masz ferie? haha
Życzę weny!
Kochamkochamkocham
/ Eve <3
Ps.Przepraszam,że anonimowo,ale piszę z telefonu. :3
Matko, jesteś kochana ♥
UsuńW sumie jeszcze na 'głębsze sprawy' sobie poczekasz, ale wiesz cierpliwość to cnota itp, itd xD
Ferie mam na samym końcu, 15 lutego czy jakoś tak
Kocham i ściskam ;3
Uwielbiam Cię!!!
OdpowiedzUsuńDosłownie wczoraj trafiłam na tego bloga i nie mogłam się oderwać. Ally jest super i ma charakterek" a Syriusz jest cudny, taki huncwocki ^^
Po prostu uwielbiam całego bloga a najbardziej to na końcu. Syriuszjest tak świetnie opisany. Ach, az sama się zakochalam. Masz świetne pomysły, chociażby to o znikaniu atramentu i bardzo dobrze piszesz jakbym czytała książkę. Az zazdrość bierze ;)
Nie widzę tutaj nic negatywnego, ale to może przez to że nadal się jaram jak głupia. Jak już przestanę moje komentarze powinny być bardziej ogarnięte.
Pozdrawiam
O rany, serdecznie witam nową czytelniczkę i strasznie się cieszę, że tak ci się spodobało! :D
UsuńRównież pozdrawiam ;3
Syriusz potrafi być uroczy jak chce:)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że dość szybko polubiłam Alyssę, choć początkowo miałam niewielkie obawy co do tematyki Twojego opowiadania, ale nie zawiodłam się. Sama Alyssa jest ciekawą postacią, choć jej nieco choleryczny charakterek nie sprawia, że chce się z nią przebywać w jednym pomieszczeniu dłużej niż to koniecznie. I ta relacja z Syriuszem, ale jak to się mówi, kto się czubi, ten się lubi, prawda? Jestem bardzo ciekawa, jak będzie się dalej rozwijać fabuła, więc czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie.
Laurie
Cieszę się, że ci się podoba i mam nadzieję, że nie zwiodę ;D
UsuńDo zobaczenia pod następną notką, pozdrawiam
Tak, w końcu i ja tu dotarłam, czekając wygłodniała na obiad i nie mając ochoty jeszcze zaczynać nauki chemii xd I jak zwykle czytałam rozdział na raty, a ty znowu mnie nie poganiałaś. Ja serio o tym mówiłam. Poganiaj mnie, bo ja o tym często zapominam, tak samo jak o odpisywaniu na twoje maile, chociaż zazwyczaj czytam je na bieżąco. O tak, cała Chusteczka :3
OdpowiedzUsuńWgl to trochę mnie irytuje długość rozdziałów, bo są zdecydowanie za krótkie >.< Może by tak podwoić ich długość, heeee? Jestem za, jestem zaa! Lubię spędzić nad czytaniem więcej niż 15min xd Ale dobra, już nie truję bez sensu.
Alyssa jest... taka ludzka w tym swoim ciężkim wstawaniu xd Mi też nie raz się zdarzyło, że nawet jak ktoś mnie budził, to tego nie pamiętałam, albo zwyczajnie olewałam. O budziku już nie wspomnę. Czasem nawet nie zdaję sobie sprawy, że go wyłączam, co kończy się zaspaniem... dobrze, że można mieć trzy nieusprawiedliwione nieobecności na studiach z danego przedmiotu xdd No i Quiddith <3 Jejku, pamiętam jak jarałam się każdym meczem zarówno w filmach, jak i w książkach. Dlatego też jak przeczytałam, że będzie trening, to już sie jarałam... a tu tylko kompletowanie drużyny. Smuteczek, ale mam nadzieję, że już niedługo uraczysz mnie i mecze między Slytherinem i Gryffonami :3 No i ostatnia scena xd Już myślałam, że to zaklęcie będzie nieodwracalne i biedna Ally nie odzyska już swojego referatu - to byłby dopiero pech. Ale na szczęście Black nie był aż tak złośliwy. Swoją drogą, jego końcowa reakcja wydała mi się urocza. Pomilczmy razem, to takie słodkie :3
Buziaki :**
O tak, długość rozdziałów to zawsze był dla mnie problem xD Serrio, rekord to chyba 8..? stron, co w porównaniu z na przykład twoimi wypada dość blado xD no ale tak już mam, że pisze pisze.. i na raz STOP, bo mam ten moment i już nic więcej nie dopisze, bo po prostu się nie da xD
UsuńNo z tym wstawaniem to przelałam też trochę siebie, ostatnio rano wyłączam budzik, przystawiam telefon do ucha i mówię 'halo?' xD także tego..
Mecz na pewno będzie, ale jeszcze nie teraz xD
Pozdrawiam, buziaki ;3
Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej szczegółów - http://another-dramione.blogspot.com/2014/01/liebster-award-ii.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Aww... jak słodko...
OdpowiedzUsuńTrzy wybuchy w ciagu dnia... naprawdę nieźle, ja tyle nie ogarniam. Jestem nieprzyzwoicie spokojna osobą, lubię wszystko w sobie tłumić. Raz na dwa miesiące nie wytrzymuje i rozwalam wszystko w zasiegu ręki.
Ale mogę się o lewą dłoń założyć, że Adams i Black w końcu będą razem. Muszę przyznać, że tak się wpasowuję w tą sytuację, że po prostu nie daję rady, jakbym siebie czasami słyszała ;). Moją wredotę zatrzymuję tylko dla jednej 'wyjątkowej' osoby :). Tutaj też tak jest, chyba dlatego ten blog tak mi się podoba <3.
Love, A